.

wtorek, 8 października 2013

01. Rozdział pierwszy


                           "Czasami człowiekowi wystarczy tylko odrobina nadziei lub cień szansy."

    Od mojej wizyty u pana Smitha minęły dwa tygodnie. Od tej pory zdążyłem wrócić już z Doncaster do Londynu gdzie studiowałem i wynajmowałem razem z Liamem, moim najlepszym i zarazem jedynym przyjacielem małe mieszkanie. Tutaj też miałem nowego lekarza prowadzącego. Pan Turner, bo tak się nazywał przeprowadził mi jeszcze szereg badań, aby upewnić się czy na pewno jest to krwiak. Niestety dowody są niepodważalne, więc zapisał mi na sam początek jakieś tabletki, które miały wspomagać mój układ nerwowy oraz pracę mózgu.
    Wracałem z uczelni do mieszkania. Nie przepadałem za komunikacją miejską, więc postawiłem na spacer. Zatrzymałem się przy moście Westminsterskim opierając się jego murek. Wpatrzyłem się w szumiącą wodę Tamizy. Pogoda, jak to najczęściej o tej porze roku, nie była zbyt ciekawa. Słońce skryte za gęstymi, szarymi chmurami oraz wiatr drażniący moje i tak już przemarznięte policzki. Jednak mi to nie przeszkadzało. Odkąd dotarło do mnie, że mój wyrok śmierci już zapadł przestałem zwracać uwagę na cokolwiek, nie uśmiechałem się już szczerze, a życie straciło swój dawny sens.
Prawda jest taka, że to nie ja powinienem umierać. Na świecie było tyle okrutnych ludzi, tyle zabójców, którzy pomimo wyrządzonego zła wiedli wspaniałe życie. Ja zawsze miałem pod górkę. W szkole byłem poniżany, kiedy uświadomiłem sobie, że jestem gejem zamiast wsparcia ze strony rodziny zostałem wyrzucony z domu przez własnego ojca. Nie miałem prawdziwych przyjaciół, mogłem liczyć jedynie na siebie. Teraz, kiedy przeprowadziłem się chcąc zacząć od nowa los postanowił, że znowu zamieni moje życie w piekło i dosłownie spieprzy wszystkie plany i marzenia. Jak dla mnie to było zwyczajnie niesprawiedliwe.
Coraz częściej nachodziły mnie myśli typu ‘skoro i tak mam umrzeć, to czemu miałbym tego nie przyspieszyć?’
Tak było też, kiedy  utkwiłem  wzrok w tafli wody pode mną.  Nachyliłem się chcąc sprawdzić odległość jaka dzieli mnie od mostu do Tamizy. Można by to załatwić szybko, bezboleśnie i zaoszczędzić sobie miesięcy wyczerpującego leczenia, które i tak w końcu doprowadziłoby, wcześniej czy później, do śmierci.
- Nie nachylaj się tak, bo w końcu spadniesz –  niski i nieco ochrypły głos za mną zaśmiał się na co wzdrygnąłem się przestraszony.
- Uwierz mi, byłoby mi to na rękę – odparłem sucho wracając do poprzedniej pozycji i odwracając się, by sprawdzić z kim rozmawiam.
Moje oczy spotkały zielone i błyszczące tęczówki wysokiego chłopaka o brązowych lokach wpadających na porcelanową cerę.  Miał na sobie beżowy płaszcz i obcisłe rurki eksponujące jego, o Chryste Panie, wspaniałe nogi. Uśmiechał się do mnie szeroko przez co dwa dołeczki uformowały się na jego zarumienionych policzkach.
- Coś się stało? – spytał unosząc brwi. Stanął obok mnie i sam oparł się o murek. – Bo wyglądasz jak kupa nieszczęścia.
Pewnie rzuciłbym w stronę nieznajomego jakąś kąśliwą uwagę pozbywając się go, ale dosłownie odebrało mi mowę przez co wymruczałem jakieś niewyraźne:
- Cociętoobchodzi?
- Właściwie to nic. I tak wiem, że byś nie skoczył.
- Nie znasz mnie, nie masz pojęcia - fuknąłem.
Wzruszył ramionami.
- Masz rację, ale jeśli już jesteśmy ze sobą szczerzy to szkoda by było takiego przystojnego chłopaka - puścił mi oczko.
- Nie jestem przystojny – rzuciłem.
Nie mam zamiaru kłamać, nie uważałem się za osobę atrakcyjną. Byłem niski i miałem dwie lewe nogi. Nic godnego uwagi.
Po paru sekundach usłyszałem śmiech chłopaka i tak myślę, że mógłbym go słuchać do końca świata, a biorąc pod uwagę, że mój koniec już się zbliżał byłoby naprawdę cudownie.
- Ty nie żartowałeś? – przybrał z powrotem opanowany ton. – Ej, wyglądasz naprawdę ładnie.
Podniosłem wzrok i poczułem jak moje policzki dosłownie zaczynają płonąć.
- Ja.. uhm dziękuję – zająknąłem się. – Ty też.
Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało wzrokiem błądząc wszędzie byleby tylko nie na jego oczy.  To musiało wyglądać mega żenująco.
- Och, ale ja to wiem – odparł nonszalancko.
- Jesteś zbyt pewny siebie – mruknąłem.
- Może… - wzruszył ramionami. – Ale lepiej pogadajmy o tobie. Zły dzień?
Westchnąłem zrezygnowany. Czy każdy musi drążyć ten temat? 
- Nie nazwałbym tego złym dniem. To raczej złe życie – powiedziałem ponuro patrząc daleko na horyzont, gdzie pięły się wysokie wieżowce.
- Och, myślę, że… - zaczął, ale rozległ się dzwonek mojego telefonu.
- Przepraszam, muszę to odebrać – powiedziałem przykładając  komórkę do ucha.
Chłopak przytaknął tylko i wygiął kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Och, przestań. Zawstydzasz mnie…
- Tak? Słucham? - spytałem ignorując te cholerne motylki w brzuchu kiedy patrzyłem na  bruneta stojącego obok mnie.
- Louis, wracaj do domu. Miałem małą awarię w kuchni – niemalże pisnął do słuchawki.
- Liam, jaką znowu awarię, co się stało do cholery?! – krzyknąłem.
- Dowiesz się jak wrócisz, tylko szybko -  wymruczał rozłączając się. Ten człowiek kiedyś naprawdę mnie wykończy.
Włożyłem swoją komórkę z powrotem do kieszeni i spojrzałem na kędzierzawego .
- Wybacz, muszę iść. Miło było poznać – powiedziałem na odchodne i wtopiłem się w tłum.
- Mnie również. A tak w ogóle to Harry jestem! – krzyknął jeszcze, ale gdy się odwróciłem nie zobaczyłem go przy murku.
A więc tak miał na imię ten anioł w lokach. Piękne masz imię, Harry. I  w ogóle cały jesteś piękny…

*

   - Jezu, Liam coś ty tu najlepszego narobił?! – wrzasnąłem stając w progu naszej małej kuchni.
Po całym pomieszczeniu rozpryśnięty był sos pomidorowy. Był wszędzie, na ścianach,  podłodze, meblach, a w szczególności na Paynie, który zawzięcie szorował lodówkę.
- Przepraszam, zaprosiłem na dziś Zayna no i chciałem ugotować kolację, ale jak zwykle nie wyszło – mruknął zmartwiony.
Moje serce od razu zmiękło widząc rozczarowanego chłopaka. Podszedłem do niego i  przytuliłem się do niego od tyłu.
- Nie szkodzi, zamówimy pizzę, a teraz idź się szykuj. Zayn na pewno zaraz tu będzie  - powiedziałem do przyjaciela.
Chłopak odwrócił się w moich ramionach i spojrzał spod pomidorowych rzęs. – A kto to posprząta?
- O to się nie martw. Dam sobie radę.  No, idź – ponagliłem go chichocząc.
Liam nadal patrzył na mnie zawzięcie pewnie zastanawiając się czy przystać na moją propozycję.
- No dalej – kopnąłem go żartobliwe w tyłek i popchałem do wyjścia. – Odwdzięczysz się później.
- Kocham cię, Stary – powiedział z wdzięcznym uśmiechem i ruszył do łazienki.
Westchnąłem opierając dłonie na biodrach. Czekało mnie sporo pracy. Zdjąłem bluzę kładąc ją na jedynym wolnym krześle i chwyciłem szmatkę. W między czasie włączyłem radio żeby zagłuszyć szum wody z łazienki, w której Liam pewnie brał prysznic.  Dosyć szybko uporałem się z meblami kuchennymi, gorzej było z palnikami kuchenki i samym garnkiem, który chyba nadawał się jedynie do kosza.  Pozbyłem się sosu ze ścian i na sam koniec zmyłem podłogi.  Wspominałem, że w między czasie zdążyłem zamówić pizzę?
Nie chciałem, żeby spotkanie Zayna i Liama nie wypaliło. Umawiali się od jakiegoś czasu, ale nie byli parą. Ich relacja rozwijała się powoli, może dlatego, że Liam bał się angażować? W każdym razie oboje byli po uszy w sobie zakochani, ale zarazem bali się wykonać decydujący krok.  Ja robiłem wszystko żeby jakoś ich w tym wesprzeć, ale uwierzcie: szło bardzo opornie.
   Oparłem się o blat podziwiając efekty swojej pracy. Po małej eksplozji nie było śladu.  Zdążyłem też zakodować sobie w głowie, żeby nie pozwalać Payne'owi na dotykanie się do kuchni. Nie żebym ja sam był jakimś wielkim specem od gotowania czy coś…
Przyjechał dostawca z pizzą, więc odebrałem ją płacąc mu i pożegnałem się zamykając drzwi. W tym samym momencie zrobiło mi się cholernie słabo. Chwyciłem się szybko wieszaka na ubrania i gdyby nie on, to przysięgam na Boga, że upadł bym i miał tą całą pizzę z podwójną szynką na twarzy.
- To tylko przez stres – wmawiałem sobie próbując jakoś zapanować nad okropnym uczuciem duszności.
W  tym samym momencie (no bo jakżeby inaczej), z łazienki wyszedł Liam. Opasany jedynie ręcznikiem na biodrach miał zamiar iść do swojego pokoju kiedy zauważył mnie walczącego z chęcią omdlenia.
- Lou, wszystko okej? – spytał odbierając ode mnie karton z pizzą i podtrzymując mnie jednym ramieniem.
- T..tak – odparłem.  – Tylko mi słabo.
Szatyn pokręcił głową zaprowadzając mnie do kuchni gdzie posadził mnie na krześle. Pizzę odłożył i kucnął przede mną wcale nie przejmując się faktem, że ręcznik już dawno zsunął się mu z bioder. Cóż, nie  pierwszy raz widzieliśmy się nago.
- Dobrze się czujesz? – każde jego słowo był przesiąknięte nadmierną troską. Tatusiek.
- Tak, to przez stres. Zbliża się sesja. Sam wiesz jak jest – westchnąłem. – Możesz podać mi szklankę wody?
Wstał pośpiesznie nalewając do szklanki wody i podał mi ją. Podziękowałem biorąc spory łyk. Okej, jest dobrze.
- Louis, czy to nie ma związku z tymi lekami, które zacząłeś ostatnio brać? – uniósł brwi w pytającym geście.
- Nie – machnąłem ręką. – To tylko witaminy, po ostatniej grypie w Doncaster mama kazała mi brać. – skłamałem.
- Czyli wszystko okej? – upewniał się.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku – zapewniłem.
Nieprawda, Liam. Nic nie jest w porządku…
I wtedy zadzwonił dzwonek obwieszczając przybycie gościa.
- Otworzę – zadeklarowałem. – A ty idź się ubrać, seksowna dupo.


~*~

No i jest pierwszy rozdział. Starałam się, bo naprawdę nie chciałabym Was zawieść, ale obawiam się, że nie wyszło tak jak powinno :// Sami oceńcie... Dziękuję Wam  za wszystkie miłe komentarze pod prologiem, mam nadzieję, że rozdział też nie wyszedł najgorzej :) 
Przypominam, że możecie być informowani, odsyłam do zakładki. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Do następnego, Klaudia x

31 komentarzy:

  1. Zakochałam się w tym opowiadaniu od prologu, ale czytając ten rozdział, wiem że z każdym rozdziałem będę zakochiwać się jeszcze bardziej! Cudo! Niby mówi się "nie oceniaj dnia przed zachodem słońca", ale muszę stwierdzić, że jest to jedno z lepszych ff jakie czytałam, naprawdę. No to chyba tyle, do zobaczenia w kolejnym rozdziale! Pozdrawiam! @awmyjesy

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie! Nawet nie wiem jak to dokładniej opisać. Jest świetne! Nie mogę się doczekać następnego <3
    @Agata_Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne .. Czekam na 2 rozdział @Basia6996

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniałe <3 czekam na dalsze rozdziały *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, więc wnioskuję, że stawiając wysokie oczekiwania względem całego opowiadania się nie zawiodę. Niestety, jak to ja, muszę wtrącić jakieś ale. Ale lepiej wydać konstruktywną krytykę, niż płytko chwalić, prawda?
    To, co ugryzło mnie tym razem to spotkanie Hazzy z Lou. Nie wiem, być może to celowe, ale wydaje mi się, że ludzie z problemami zazwyczaj są zamknięci w sobie i nie rozgadują się zbytnio z nieznajomymi, zresztą raczej nikt nie jest tak bardzo wygadany... Po prostu wydało mi się to nieco nienaturalne, choć jest naprawdę dobrze napisane i w sumie większych zastrzeżeń, poza tym jednym nie mam.
    Tu już niestety muszę się przyczepić znacznie bardziej. W opowiadaniu nie stosuje się nawiasów, jeśli chodzi o uzupełnienie treści. Wystarczy uznać to za część zdania, poprzedzając przecinkiem albo uznać za tok myślenia i napisać pochyłą czcionką, jeśli chcesz.
    No to tyle ode mnie. Historia zapowiada się ciekawie. Szczególnie podoba mi się to, że nie skupiasz się tylko na głównym wątku, ale także i postaciach pobocznych, tworzysz im jakąś osobną historię i nie uważasz wyłącznie za tło dla głównej pary. Mam nadzieję, że nie zniechęcą cię moje uwagi, ale pomogą poprawić formę pisania, która według mnie i tak jest już wystarczająco dobra. Pozdrawiam, czekam na dalsze części i życzę dużo weny. xx
    @Kuroneaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, nawet bardzo! :)
    Czekam na następny x
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem tak: zakochałam się w tym opowiadaniu już po pierwszym rozdziale, czekam na dalsze i bardzo prosiłabym o informowanie mnie o nowych notkach :)

    JEST SUPER. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM. ♥

    Mój tt: @Kenzie_Darcy

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczynom, to jest niesamowite, masz ogromny talent <3
    Genialne opowiadanie x
    @Muuertoo

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, czekam na kolejny :) <3
    @luv_my_sweetie

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Tu @Give_Mee_Hope

    Chciałam napisać wyczerpującą wypowiedź, uwzględniając plusy i -. Jednak co tu wiele pisać? Jest super! Fajny styl, przyjemnie się czyta, ciekawy pomysł. Chociaż jestem świadoma, że będę Cię BARDZO nienawidzić gdy pod koniec Lou umrze.... Eh.. ale to później. Tymczasem zapraszam na swój ,,larrowaty blog" http://larry-experimental-game.blogspot.com/ i proszę o dodanie do informowanych. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałam napisać dłuższą notatkę, ale wyjdzie jak wyjdzie.
    Larrego mało, tak jak samo opowiadanie, ale fajnie się czyta. Chętnie będę zaglądała na nowe rozdziały :)
    W opowiadaniu pojawia się Ziam...nie mogę się przyczepić bo bardzo lubię Ziama :D

    @JulusJuluska

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyszło! Wyszło i to bardzo dobrze! Zapowiada się naprawdę ciekawie Ziam i Larry ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne <3 czekam na następny ! ;)
    @mmmm_crazy ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Bierz się za pisanie kolejnego rozdziału, seksowna dupo xD
    @KaCzUsZkAa

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo fajnie jak na początek! czekam na następny @iron_zayn

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie to jest boskie... *o* @_Anga__

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jest naprawdę świetny! Z niecierpliwością czekam na następny :) @equalswallows

    OdpowiedzUsuń
  18. AAAA chce więcej! piszesz genialnie, pomysł też niebanalny. Dziękuje, bo naprawdę lubie czytać takie blogi. Czekam na kolejny rozdział ! x

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mam się do czego przyczepić, naprawdę. Twój styl pisania jest dobry, wszystko czyta się szybko i, co najważniejsze, łatwo :) Zgodzę się z ForeverPotato, że pomysł niebanalny, to chyba pierwszy Larry o takiej tematyce, jaki czytam. Więc co tu dużo mówić, nie ukrywam, że czekam na kolejne rozdziały! xx / @swagonmyharry

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo mi się podoba, na prawdę. :) Chociaż coś mi tu nie pasuje. Wydaje mi się, że to przez to, że piszesz w formie pamiętnika, za czym nie przepadam, ale nie przejmuj się i pisz dalej, bo temat wymyśliłaś świetny :). To tylko ja się czepiam, taka moja natura.

    xx @tomfeltonismine

    OdpowiedzUsuń
  21. O matko! To jest boskie, chciałaś szczery komentarz, więc hmm.. bardzo podoba mi się to jak wszystko opisujesz, to jest coś takiego, że czytasz czytasz i chcesz więcej a tu nagle koniec i takie wtf ?! już koniec, przecież mogłabym czytać to godzinami tak mnie to zaciekawiło. Wiec jak najbardziej mi się podoba <3 czekam na kolejny z niecierpliwośćią, bo jestem cholernie ciekawa co z Harrym i Lou. I prośba byś poinformowała mnie o nowym rozdziale. Mój tt to @DomciaHoran16
    No i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Boże, to opowiadanie zapowiada się świetnie! Podoba mi się to, jak piszesz i pomysł na historię. Mam nadzieję, że po kilku rozdziałach nie znudzi Ci się pisanie, bo na prawdę zrobiłabyś bardzo okropną rzecz :) . Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Louis'a i Harry'ego, pozdrawiam @afasdd :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślałam, że to będzie kolejne okropne opowiadanie. Miałam trochę racji. Jest okropne. Okropnie dobre! Kocham je. @luvmypati

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejku świetne *-*
    a Harry! jsbdkjxksbxjsvxksjsbs

    OdpowiedzUsuń
  25. zajebiste *__*
    mam nadzieje że dociągniesz ff do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialne! Polecam wszystkim!!!
    Jeden z najlepszych FF jakie czytałam!

    OdpowiedzUsuń
  27. naprawdę mnie zainteresowało :) zobaczymy jak dalsze rozdziały bo na razie jest świetnie :*

    OdpowiedzUsuń
  28. ah ten Harry no świetnie x

    @luvmynarrehh

    OdpowiedzUsuń
  29. Boże czy to może trwać wiecznie???

    OdpowiedzUsuń