.

sobota, 2 listopada 2013

06. Rozdział szósty



                          "Anioł Stróż - najczęściej można go odkryć w drugim człowieku."

     W ostatnich kilku dniach nie czułem się najlepiej. Może było to spowodowane złą aurą za oknem, a może moim fatalnym podejściem do całej sytuacji. Od ostatniej wizyty Harry'ego nie widzieliśmy się ani razu. Nie przyszedł, nie spotkaliśmy się na uczelni. Powinienem się cieszyć, bo nie chciałem się do niego zbliżać, ale teraz żałowałem i to bardzo. Cały czas plułem sobie w brodę, że nie dałem się mu wtedy pocałować. To była idealna okazja, ale Louis zawsze musi wszystko popsuć. Typowe...
Wracałem z ostatniego wykładu. Na ulicach było już ciemno, czego jednak nie odczułem, bo centrum było jak zwykle bardzo dobrze oświetlone nie tylko przez lampy, ale też samochody i wystawy w sklepach. Szedłem przepychając się pomiędzy ludźmi otulony szalikiem i z rękami w kieszeniach kurtki. Nie spieszyłem się jakoś zbytnio do domu, bo lubiłem wieczorne spacery. Miałem wiele czasu na rozmyślania, a przy okazji możliwość dotlenienia się.
Mijając kolejnych przechodniów zastanawiałem się jaki sens ma moje życie. Miałem dwadzieścia jeden lat, byłem na drugim roku studiów, jeszcze nigdy nie byłem w stałym związku i miałem umrzeć. Zawsze myślałem, że przed swoją śmiercią znajdę swoją drugą połówkę, założymy rodzinę. Wyobrażałem sobie piękny dom na przedmieściach, ogród i samochód, a może nawet dzieci biegających dookoła. Chciałem umrzeć jako starzec spełniony i szczęśliwy, a tymczasem dowiedziałem się, że moje życie kończy się za kilka miesięcy. Po jednej wizycie u lekarza wszystkie moje marzenia runęły jak wieża, odebrano mi całe szczęście i sens życia. Mogłem już tylko czekać co przyniesie jutro. Czasami kładąc się wieczorem do łóżka bałem się, że już się nie obudzę. I to mnie dobijało tak samo jak fakt, że odepchnąłem Harry'ego. Cierpiałem z tego powodu chociaż powinienem być szczęśliwy, bo oszczędziłem mu bólu. To wszystko było takie niedorzeczne.
- Uważaj jak chodzisz - burknął ktoś uderzając o mnie ramieniem i tym samym przywracając mnie na ziemię.
Potrząsnąłem głową i wróciłem do rzeczywistości próbując skupić się na powrocie do mieszkania. Liam pewnie się martwił.

*

    Otworzyłem drzwi głośno wchodząc do środka. Byłem zdyszany marszem po schodach na szóste piętro i cały przegrzany.
- Cześć, Liam! - krzyknąłem.
Po chwili brunet wyszedł z salonu gromiąc mnie wzrokiem.
- Gdzie ty byłeś do diabła, martwiłem się! Mógłbyś odebrać telefon - warknął niby zły, ale wiedziałem, że cieszył się, że wróciłem.
- Wybacz, przecież wiesz, że zawsze wracam dłużej - rzuciłem przepraszająco i zdjąłem swoje tomsy rzucając je obok butów Payne'a.
- Myślałem, że coś ci się stało, Lou - dodał nieco ciszej i bardziej delikatnie. - Ale mniejsza o to, masz gościa.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Nie spodziewałem się nikogo, już na pewno nie o tej porze.
- Kto to? - spytałem ściągając szalik i kurtkę, aby powiesić je w garderobie przy wejściu.
- Sam zobacz - powiedział z uśmiechem wskazując salon.
Zaciekawiony ruszyłem prosto do salonu zastając tam siedzącego na kanapie Harry'ego. Uśmiechnął się na mój widok od razu wstając.
- Co tu robisz? - spytałem na wejściu od razu dając sobie za to mentalnego policzka.
- Też miło cię widzieć, Louis - odparł Harry z sarkazmem, ale uśmiech i tak nie opuścił jego twarzy.
- Wybacz, cześć - wygiąłem usta w przepraszającym uśmieszku.
- Nie szkodzi, a co do twojego pytania to obiecałeś mi spotkanie, ale nie miałem twojego numeru telefonu, więc pomyślałem, że przyjdę. Nie jesteś zły? - przybliżył się do mnie i stanął naprzeciwko.
- Skądże - odpowiedziałem szybko unoszą głowę, aby spotkać jego zielone tęczówki.
- To dobrze - mruknął nie przerywając kontaktu wzrokowego. - W takim razie ubieraj się.
- Co? - zapytałem jak porażony.
- Co 'co'? - zaśmiał się. - Zabieram cię do kina.
Powiedział to jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie, a ja gapiłem się na niego zszokowany. Harry Styles zaprasza mnie do kina? 
- Chyba, że nie lubisz kina, to wtedy...
- Nie, nie. Kino jest super - odparłem przerywając chłopakowi.
Harry wziął swój płaszcz z kanapy i podążył do korytarza, a ja zanim. Ubraliśmy się, kędzierzawy otworzył mi drzwi, a ja tylko krzyknąłem do Liama, że wychodzę po czym opuściliśmy mieszkanie.
     Cóż, byłem zdenerwowany. Chociaż naprawdę nie mam pojęcia czym. Harry był wyluzowany, pytał mnie o różne rzeczy, cały czas podtrzymywał rozmowę, aby nie było niezręcznie.
- Też studiujesz historię sztuki? - spytałem spoglądając na chłopaka.
Musiałem zadzierać głowę chcąc na niego popatrzeć, bo był o prawie głowę ode mnie wyższy, na dodatek jego długie nogi sprawiały, że strasznie szybko szedł, a ja ledwo co dotrzymywałem mu kroku.
- Co? Nie, ja jeszcze nie studiuję. Chodzę do liceum*, byłem na uczelni tylko żeby odebrać Nialla - odpowiedział.
- Chodzisz jeszcze do szkoły? - spytałem wytrzeszczając oczy.
Boże, ile on miał lat? Znaczy, domyślałem się, że Harry był młodszy ode mnie, ale obstawiałem, że o rok, może dwa. O Chryste Panie...
- Tak, ale spokojnie. Jestem pełnoletni - powiedział widząc moje zdziwienie. - Chodzę do ostatniej klasy.
- Ahaa - pokiwałem głową. Nie powiem, ulżyło mi na tą wiadomość.
   Przez następne kilka minut szliśmy w ciszy, co jakiś czas jedno z nas zerkało na drugie, czasami zderzaliśmy się ramionami kiedy ktoś na ulicy nas popychał. Cieszyło mnie, że Harry nie wziął sobie do serca ostatniej sytuacji. Mój humor poprawił się od razu na jego widok, jednak nawet on nie był w stanie powstrzymać mdłości, które miałem cały dzień i nie tylko. Mój stan się pogarszał i widzieli to wszyscy - nawet profesorzy na uczelni. Co gorsza, leki wcale mi nie pomagały, a to one były moją ostatnią nadzieją.
- Lou? - Harry zapytał.
- Tak? - otrząsnąłem się i popatrzyłem na niego.
- Odleciałeś - odparł.
- Przepraszam - wyszeptałem próbując ukryć rumieńce na mojej twarzy. - To... jaki film oglądamy?
- Co chcesz, ale mam nadzieję, że wybierzesz tą nową komedię romantyczną z Jennifer Aniston, bo słyszałem, że jest naprawdę świetna - powiedział.
- Och, jasne. Uwielbiam komedie romantyczne - wyznałem z radością.
I tak rozpoczęła się nasza wspólna debata na temat filmów. Okazało się, że mamy podobne gusty i oboje doszliśmy do wniosku, że naszym ulubionym romansem jest "Love Actually".
    Nawet nie zdążyłem zarejestrować, że weszliśmy do kina. Ciepłe powietrze otuliło moją twarz kiedy znaleźliśmy się w środku. Rozsunąłem kurtkę i zdjąłem szalik biorąc go w ręce. Podeszliśmy do kasy, Harry zamówił bilety, w tym czasie ja wyciągnąłem portfel chcąc zapłacić, jednak chłopak wsunął mi go z powrotem do kieszeni. Zapłacił za wszystko, łącznie w popcornem i napojami. Kiedy odchodziliśmy wziął rzeczy kładąc swoją rękę na tyle moich pleców przez co dreszcz od razu przeszedł moje ciało.
- Ja zapraszam, ja płacę - podsumował dając mi bilety abym wręczył je do sprawdzenia.
Czułem się urażony, ale z drugiej strony świadczyło to o tym, że chłopak został naprawdę dobrze wychowany. Kiedy weszliśmy do sali zajęliśmy swoje miejsca. Było stosunkowo mało osób, więc jako jedyni siedzieliśmy na samym tyle.
    Film był rzeczywiście niezły, ale i tak większość swojej uwagi skupiałem na ręce Styles'a, która była swobodnie zawieszona nad moim ramieniem. Nie miałem zamiaru odrzucać tego dotyku, bo cóż... było mi bardzo przyjemnie. Chłopak uważnie śledził seans, jego oczy w skupieniu patrzyły na ekran, ale co jakiś czas spoglądał na mnie, uśmiechał się lub pytał o coś. I to było urocze.
Jednak ja nie byłbym sobą gdybym nie spieprzył wszystkich pięknych momentów. Pod koniec filmu poczułem, że robi mi się strasznie duszno, a powietrza w sali zaczyna brakować. Byłem pewien, że jeszcze chwila, a padłbym tam trupem, więc szturchnąłem lekko Harry'ego szepcząc:
- Pójdę do łazienki.
- Wszystko w porządku? - spytał.
Pokręciłem gorączkowo głową na 'tak' po czym opuściłem salę jakimś cudem nie mdlejąc na środku. Na holu było już nieco chłodniej, jednak nadal walczyłem o każdy oddech. Oparłem się o ścianę żeby się nie przewrócić i wyciągnąłem z tylnej kieszeni opakowanie tabletek. Był to pomysł mojej mamy i cóż... nie okazał się najgorszy. Drżącym rękami wyciągnąłem kapsułkę połykając ją na sucho, ale na jej działanie zdecydowanie musiałem jeszcze poczekać. Tymczasem moje nogi stały się jak z waty, a ja prawdopodobnie byłem blady jak ściana.
- Wszystko w porządku? - spytał jeden z pracowników kina zauważając mnie stojącego przy sali.
- Tak - skłamałem. - Tylko muszę chwilę ochłonąć.
Mężczyzna przytaknął głową powracając do swoich zadań, a ja nadal walczyłem z chęcią upadnięcia. Szlag, czemu tam było tak gorąco? 
- Louis? - ochrypły głos za mną sprawił, że zachłysnąłem się powietrzem, a kiedy próbowałem się odwrócić moje nogi opadły z sił, a ja sam leżałbym na podłodze gdyby nie para niezwykle silnych ramion podtrzymująca mnie.
Harry trzymał mnie przy sobie aż zacząłem normalnie oddychać.
- Chodź tu - powiedział chwytając mnie mocno w pasie i wyprowadzając na zewnątrz.
Uderzyło mnie mroźne londyńskie powietrze, jednak od razu poczułem się lepiej. Miałem czym oddychać, a przytłaczająca duchota już mnie nie tak przygniatała.
Loczek nadal mnie przytrzymywał jakby bojąc się, że upadnę.
- Już lepiej? - spytał czule, gładząc moje gołe ramiona. Sam też był ze kurtki pewnie zostawiając ją w kinie.
Przytaknąłem. Szczerze mówiąc to miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Było mi tak wstyd, że gdybym tylko miał na tyle sił to uciekłbym, żeby Harry nie musiał mnie oglądać. To było żałosne, zwyczajnie żałosne.
- Przepraszam - wyszeptałem po chwili skupiając wzrok na zniszczonych czubkach swoich tomsów.
Chłopak odchrząknął. Uniósł delikatnie mój podbródek.
- Lou, spójrz na mnie - poprosił. - Nie przepraszaj mnie, nie masz za co.
- Nie chciałem żeby tak wyszło, naprawdę. Źle się poczułem i... - nie mogłem dokończyć, bo ciepłe usta Harry'ego przywarły do moich.
Był to krótki pocałunek, ale zdążył mnie przekonać, że miękkie wargi bruneta były stworzone do całowania.
- Ja... chyba nie mogłem się powstrzymać, Królewno - powiedział odsuwając się ode mnie z figlarnym uśmieszkiem oraz błyskiem w oku.
- To było... miłe - wypaliłem, czując jak moje policzki zaczynają palić. Tommo, chyba musisz jeszcze dotlenić mózg!
Cieszyłem się, że ręka Harry'ego nadal mnie podtrzymywała, bo mogłem znowu zemdleć... tym razem z zażenowania.
- Poczekasz tu? Pójdę po nasze kurtki, zamówię taksówkę i odwiozę cię do domu, dobrze? - wyjaśnił oczekując odpowiedzi.
- Dobrze - zgodziłem się nie mając zbytnio sił żeby czemukolwiek się sprzeciwić.
- Mogę liczyć na to, że nie zemdlejesz  tu w ciągu dwóch minut? - zapytał, jednak było w tym więcej zmartwienia niż rozbawienia.
- Postaram się - odpowiedziałem, tym razem zgodnie z prawdę.
- Grzeczny chłopiec - zaśmiał się puszczając mi  zawadiackie oczko.
Patrząc jak odchodzi pomyślałem sobie, że Harry był jak anioł. Zawsze pojawiał się kiedy tego potrzebowałem otulając mnie swoim skrzydłem i podtrzymując kiedy sam nie byłem w stanie.

* Nie wiem jak to jest z tymi szkołami w Anglii, więc po prostu napisałam liceum.

~*~

Uroczy ten rozdział, prawda? *o* Tak przyjemnie mi się go pisało haha, co do ostatniej myśli Louisa to nie odczytujcie jej tak dosłownie, tylko bardziej metaforycznie, wiecie o co chodzi XD Larry kiss, awww, ale nie myślcie, że zaraz będą parą albo coś. Do tego jeszcze długa droga. 

Proszę o komentarze, naprawdę jest mi niezmiernie miło kiedy mogę czytać Wasze opinie <3

Klaudia xo

21 komentarzy:

  1. Cudowny i bardzo przyjemny rozdział ;)
    Czekam na nexta! xx
    @Best_CrazyMOFO

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!
    Taki awwwwww *-*
    Czekam na next!

    @Jednorozec_69

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdział! :D Haha ale z Louisa romantyk xd Mógłby zemdleć w kinie, byłoby ciekawie, a tak to zepsuł całą atmosferę, którą Harry potem odbudował, aww słodko :) Ciekawe czy Li się dowie o tej sytuacji w kinie, jej nie moge doczekac się następnego,życzę weny :) Dziś trochę krótki komentarz, mam nadzieje, że si nie obrazisz ;D Bardzo czekałam na ten rozdział xx
    Pozdrawiam @Julia_S_1D

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż nie mam pomysłu jak by tu sensownie skomentować ten rozdział, więc mam nadzieję, że 'qwertyuiopasdfghjklzxcvbnm' wystarczy :))
    Czekam na następny x
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam tak sb ten rozdział i wgl wszytko super i nagle takie jeb na ziemie, przecież lou jest chory i umrze (?) i to jest dobijające ale rozdział jest naprawdę słodki, uwielbiam takiego larrego<33 @iron_zayn

    OdpowiedzUsuń
  6. Huhuhu uwielbiam ten ff
    czekam na następny - @Little69_

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde to słodkie, ale jak on ma zaraz umrzeć! No cholera!
    I JESZCZE RAZ PLIZZZZ PISZ DŁUŻSZE ROZDZIAŁY <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Perfekcyjne jest ♥♥♥ Awwwww ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. No dziewczyno zadziwiasz mnie :D
    Ten rozdział jest perfekcyjny, świetny, słodki, uroczyi wgl ASDFGHJKL i mogłabym dalej wymieniać, ale te lepiej go opisują :3
    Lou jest Królewną Harrego, Lou jest Królewną Harrego *śpiewa* awwww *__*
    Czekam z niecierpliwością na następny <3


    Pozdrawiam, @luvmynarrehh ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie urocze *.* rozpływam sie xd
    Liceum?! O kurde. Harry jest jeszcze dzieciakiem a opiekuje sie studentem Lou xd
    Nie uśmiercaj mi Louisa!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak słodko *.*
    Jest boski <3
    Tylko żeby się nie zepsuło, bo będę rozpaczac xD
    @Agata_Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju ale słodko *__* Tylko nie uśmiercja Lou!

    OdpowiedzUsuń
  13. OH. MY. FUCKING. GOD........ to jest zdecydowanie najlepszy rozdział w tym opowiadaniu! Nie mogłam przestać się uśmiechac gdy Harry pocałował Lou... Kocham to opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cuuuuuudooooownyy i tyle w temacie <3 boże larry kiss umarłaam *-* troche martwi mnie te pogarszanie zdrowia Louiego :c szkoda mi go i chyba bd płakać ... jezu czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku, faktycznie uroczy rozdział! vgdsyfgfyg Na początku myślałam, że to Harry wpadł na Louisa, jednak kiedy okazało się, że Stryles jest u niego w domu, uznałam, że to niemożliwe. Awh, ta scena w kinie, musiało być uroczo. Szkoda, że Louis się źle poczuł. Biedaczek... Będzie z nim coraz gorzej. No ale mamy Larry kiss, awhhhh ♥ Cudowny rozdział. Życzę dużo weny i czekam na następny!

    Zapraszam na nowość do mnie: http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Weź. Nie zabijaj mnie..*o* PER-FEKT Szybko dawaj następną.... @_Anga__

    OdpowiedzUsuń
  17. rozdział jest świetny! jak zresztą wszystkie;)
    rewelacyjna fabuła. zadziwiasz z każdym rozdziałem. :)
    piszesz lekko i prosto, co daje świetny efekt. :)
    życzę weny;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział.. czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  19. wspaniały, tak jak każdy rozdział, czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. jak słodko *.* mfnhkdjgldjglldjdkg *.* zajebiście piszesz ♥

    jeżeli informujesz o nowych rozdziałach to informuj mnie na TT - @KarolciaSel :)

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG jaki świetny ♥.♥
    @_polish_idiot_

    OdpowiedzUsuń