czwartek, 7 listopada 2013
07. Rozdział siódmy
"Są takie momenty, w których żadne słowa, żadna piosenka, ani żadna osoba nie pomoże..."
- "Cześć Louis, to ja Harry... znowu. Przepraszam, że tak do ciebie wydzwaniam, ale martwię się. Kiedy ostatnio się widzieliśmy wszystko było okej i wydawałeś się szczęśliwy, więc czemu teraz się do mnie nie odzywasz? Jeśli zrobiłem coś nie tak to naprawdę bardzo przepraszam, nie chciałem. Jeśli nie chcesz się już ze mną spotykać to zrozumiem... znaczy ugh... czemu taki jesteś? Raz się widzimy i wszystko jest okej, a za drugim razem mnie unikasz. Jestem skołowany. Z resztą, nieważne. Możesz się odezwać, proszę? Martwię się." - odsłuchałem do końca wiadomość głosową od Harry'ego, a łzy znowu napłynęły do moich oczu.
Byłem takim dupkiem. Dlaczego jemu nadal zależało? Nie rozumiałem tego. Od czasu pocałunku próbowałem odtrącić go na wszelkie możliwe sposoby, ale Harry zdawał się tym nie przejmować, zupełnie jakby wiedział, że nie robię tego dlatego, że go nie lubię. Bardzo go lubiłem, nawet bardziej niż powinienem i w tym tkwił problem. Śmiało mogę stwierdzić, że pocałunek z brunetem moim najlepszym przeżyciem, ale z drugiej strony największym błędem jaki popełniłem. Dałem mu nadzieję na coś, czego i tak nie mogłem mu dać.
Wiem, jak dziwnie wyglądało to z innej perspektywy. Zmieniałem zdanie częściej niż kobieta w ciąży, ale nic na to nie poradzę. Nie potrafiłem sprzeciwić się Harry'emu. W jego szczerych oczach, uśmiechu było coś co nie pozwalało mi odmówić.
- Mogę? - cichy głos zza drzwi wyrwał mnie z rozmyślań.
- Jasne Li, wchodź - odpowiedziałem, a po chwili przyjaciel siedział obok mnie na łóżku.
Przez chwilę patrzył na mnie współczującym wzrokiem aż w końcu się odezwał:
- Co jest?
- Nic? - starałem się brzmieć przekonująco.
- Na pewno? Ostatnio zachowujesz się dziwnie. Coś nie tak? Gorzej się czujesz? A może chodzi o Harry'ego? Myślałem, że się dogadujecie... - przerwał swój wywód aby nabrać powietrza. - Powiedz mi, Louis.
- Naprawdę jest w porządku. Czuję się dobrze, z Harrym też wszystko okej. Po prostu jestem zmęczony przygotowaniami do zaliczeń, tyle.
- Nie powinieneś się przemęczać, wiesz o tym? Poza tym Harry mówił mi, że zasłabłeś w kinie. Serio Lou, musisz przystopować.
Wywróciłem teatralnie oczami zaciskając pięści na poduszce.
- Jeśli coś będzie nie tak obiecuję, że będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie, jasne? Czuję się dobrze, wspaniale i nie masz najmniejszych powodów do obaw - wyjaśniłem w miarę spokojnie.
- Dobrze, ale... -zaczął Liam.
- Żadnych 'ale' - zwróciłem mu uwagę. - Z resztą, nie byłeś umówiony z Zaynem?
- Nie zmieniaj tematu, Tomlinson - chłopak pogroził mi palcem.
- Patrz, już osiemnasta, na pewno zaraz tu będzie - ponagliłem go nie chcąc by drążył sprawę.
Payne wystraszony spojrzał na srebrny zegarek dumnie zdobiący jego nadgarstek.
- O cholera, masz rację! - pisnął wstając z łóżka.
- Widzisz, co byś beze mnie zrobił? No już, już - zachichotałem odprowadzając go do korytarza.
Patrzyłem jak Liam w pośpiechu szuka kurtki oraz butów. Cholera, to było takie urocze jak bardzo przejmował się swoim spotkaniem z Zaynem. Zdecydowanie shippowałem ich związek, jak to teraz mówią.
Malik rzeczywiście zjawił się w mieszkaniu parę minut później, przywitałem się, pogadaliśmy chwilę, a on już zdążył wspomnieć o tym, że Harry kazał mu się spytać czy wszystko w porządku, ale nie dokończył, bo zjawił się Liam porywając swojego chłopaka. I wyszli razem zostawiając mnie samego w mieszkaniu.
*
Nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić. Szczerze mówiąc to miałem już dość nauki, bo siedziałem nad książkami ostatnie kilka dni. Oficjalnie skończyłem też z użalaniem się nad sobą, stwierdziłem, że 'co ma być to będzie' i dałem Bogu wolną rękę co do mojego życia.
Nie mając nic lepszego do roboty ruszyłem do kuchni i zaparzyłem sobie zieloną herbatę. Usiadłem na parapecie przy oknie z kubkiem ciepłego napoju i spojrzałem na miasto. Było już ciemno, jednak ruch ciągle był duży. Tu samochody, tam ludzie stojący przy przejściu dla pieszych, gdzieś dalej pięły się wysokie wieżowce dzielnicy City. Lubiłem Londyn i fakt, że w tym mieście ciągle coś się działo. Nigdy nie żałowałem, że się tu przeprowadziłem. Może jedynym minusem było to, że nie widywałem już tak często mamy i swoich sióstr. Naprawdę za nimi tęskniłem, spotykaliśmy się głównie w święta i czasami w dłuższe weekendy. Teraz miałem przyjechać do Doncaster dopiero w Boże Narodzenie i naprawdę chciałem żeby było wyjątkowo, bo to prawdopodobnie moje ostatnie święta i ostatnie urodziny.
Odruchowo westchnąłem myśląc o tym, że już nie ubiorę więcej choinki, nie spędzę świątecznego poranka ze swoją ukochaną rodzinę. To bolało. Bardzo.
Wziąłem łyk herbaty chcąc zapomnieć o dołujących myślach. Żadnego użalania się nad sobą. Dokończyłem swój trunek wpatrzony w jakiś nieznany punkt za oknem. Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, pomyślałem sobie, że to chyba najmniej odpowiedni moment. Jednak powlokłem się do korytarza ciekawy kim był niezapowiedziany gość. Przypuszczałbym, że to Harry, ale po tym jak unikałem go przez ostatnie dni było to bardzo wątpliwe.
Przekręciłem kluczyk od wewnątrz otwierając mahoniowe drzwi. Ukazała mi się zarumieniona twarz Harry'ego otoczona burzą zmierzwionych przez wiatr brązowych loków. Chłopak posłał mi niepewny uśmiech.
- Hej - mruknął skupiając wzrok na czubkach swoich brązowych skórzanych botków.
- Cześć, Harry - odpowiedziałem równie niepewnie rozchylając drzwi. - Wejdź.
Z wahaniem przekroczył próg mieszkania stając naprzeciwko mnie. Zachowywał się jakby nie wiedział co robić. Zawsze zastanawiało mnie gdzie w takich chwilach pojawiała się jego pewność siebie. Patrzył na mnie bezradnym wzrokiem nie wiedząc co powiedzieć.
- Czemu się do mnie nie odzywałeś? - spytał w końcu ochrypłym głosem.
Zatkało mnie, wielka gula stanęła mi w gardle.
- Ja... uhm... Może chodźmy do salonu? - spytałem próbując zyskać na czasie.
Kędzierzawy pokiwał głową zdejmując swój płaszcz po czym ruszył za mną. Usiedliśmy na kanapie unikając swojego wzroku.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowałem.
- Nie dzięki, odpowiedz na moje pytanie - stwierdził zyskując trochę pewności siebie. - Chyba mam prawo wiedzieć, tak?
Odetchnąłem głęboko zaczynając bawić się swoimi palcami. Nie potrafiłem znaleźć wystarczająco wiarygodnego kłamstwa, a wyznanie prawdy było zdecydowanie najgorszym pomysłem, na który mogłem wpaść.
- Możesz mi proszę odpowiedzieć? Odrzucam cię? Jestem aż taki odrażający? Louis, do cholery ja przez ostatnie dni odchodziłem od zmysłów! - wstał z kanapy. - Zastanawiałem się co ze mną nie tak, co zrobiłem źle! Tak bardzo chciałem, żebyś mnie polubił. Zależy mi na tobie. - dodał nieco spokojniej.
- Ja... - wydukałem próbując powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu. - Przepraszam.
Po tych słowach najzwyczajniej się rozpłakałem. Wszystko czego wtedy pragnąłem to zapaść się pod ziemię. Po prostu miałem dość, dość tego wszystkiego. Zawsze kiedy chciałem dobrze, wychodziło źle. Nie chciałem ranić Harry'ego, więc pomyślałem, że się od niego odsunę. Jednak to zabolało go jeszcze bardziej. O Boże, czemu jestem taką ciapą?
- Lou, nie płacz... błagam - usłyszałem zdesperowany głos Harry'ego.
Po chwili jego silne ramiona przyciągnęły mnie do siebie głaszcząc delikatnie po plecach. Czułem ciepło bijące od niego.
- Ciii... nie płacz, przepraszam cię - wyszeptał całując moje czoło. - Nie chciałem.
Zacząłem szlochać jeszcze głośniej mocząc koszulkę chłopaka. Nie mogłem przestać, musiałem to z siebie wyrzucić.
- Już mam dość tego wszystkiego - wyszlochałem załamany.
Loczek przycisnął mnie jeszcze bardziej.
- Czego masz dość? - spytał delikatnym głosem.
- Życia! - ryknąłem gotowy zapłakać się tam na śmierć. - Życie jest takie do dupy, Harry.
Czułem jak moje policzki robią się gorące, a twarz jest cała mokra od łez, moim ciałem wstrząsał spazmatyczny płacz. Czułem się jak wrak.
- Nie mów tak, Lou. Będzie dobrze, obiecuję - Harry po raz kolejny ucałował moje czoło głaszcząc moje włosy.
- Nie będzie! - pokręciłem gorączkowo głową. - Nic nie będzie dobrze, nigdy. Chcę umrzeć, chcę to mieć już za sobą.
- Nie pozwolę ci na to, LouLou - wymruczał pocierając moje ramiona.
Już nic nie powiedziałem, płakałem jedynie cicho w pierś Harry'ego, a ten uspakajał mnie nieustannie. W końcu wycieńczony i kompletnie załamany usnąłem. W ramionach swojego Anioła Stróża.
~*~
Czy tylko mnie się wydaje, że ten rozdział to straszne siuśki? Lol, muszę zacząć pisać trochę bardziej konkretnie, chyba.
W każdym razie witam :) Myślałam już, że nie wyrobię się z rozdziałem, a tu proszę. Od razu mówię, że wszystkie rozdziały będą krótkie, po prostu nie umiem pisać dłuższych, bo od razu gubię wątek i robią się z tego flaki z olejem, ale staram się Wam to rekompensować i dodaję dosyć często, więc mam nadzieję, że rozumiecie :3
Dobijecie do 30 komentarzy? Błagam Was, to dużo dla mnie znaczy :)
much love, Klaudia xx
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejku popłakałam się.. Biedny Lou .
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kiedy Harry się dowie o wszystkim.
A póki co czekam na następny rozdział ;) xx
@Best_CrazyMOFO
Świetne <3 jezuuuu kocham te opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńadfgfddsobfd to było świetne, z resztą jak każdy inny rozdział. Czekam na następny :) @anthemstyles_
OdpowiedzUsuńomfg :D per-fect :D
OdpowiedzUsuń@leukneys
Przepiękny rozdział :') Szczerze mówiąc lekko zdziwiło mnie,że Louis aż tak nagle się wzburzył, ciekawe, kiedy Harry dowie się o wszystkim ... ;> nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńHaha ,,Harry mówił mi, że zasłabłeś w kinie.'' - HARRY AKA KABEL XD Haha nie mogłam się powstrzymać,żeby tego nie napisać, po za tym kocham kocham kocham Ziama w tym opowiadaniu <3
Jesteś niesamowita, Twoje opowiadanie jest tak wiarygodne,że potem mi się sni, hah :D
Czekam, życzę weny x @Julia_S_1D
W przeciwieństwie do poprzedniego, ten rozdział jest strasznie smutny :c świetny, ale cholernie dołujący.
OdpowiedzUsuńCo do "siuśków" (rozwaliłaś tym określeniem system, tak btw xD) to czy ja wiem... rzeczywiście dość często poruszasz kwestię tych czarnych myśli Lou i wgl, ale moim zdaniem nie wychodzi z tego masło maślane (bo o to Ci chodziło, kiedy pisałaś "siuśki", cnie? xd). W każdym razie, to może jeszcze przydałoby się choć trochę posunąć akcję do przodu. Rozumiem, że to nie jest jakieś Larry porno (z czego swoją drogą się cieszę) i nie od razu będą razem, itp. itd., ale żeby np. w kolejnym rozdziale zrobili "kolejny krok", a nie wciąż tkwili w takim martwym punkcie.
Ale to tylko moja sugestia, może po prostu jestem niecierpliwym czytelnikiem XD W każdym razie, jakkolwiek tego nie rozegrasz, mnie się będzie podobało, bo uwielbiam twój styl pisania :3
No, to chyba tyle, ZAJEBISTE opowiadanie, jedne z najlepszych, jakie czytałam.
Czekam na nn i życzę duuuużo weny xx
@horny_hot_dog
Cudowny rozdział :))
OdpowiedzUsuńChcę następny x
@awmywhatever
Genialny!
OdpowiedzUsuńMega!czekam na następny x
OdpowiedzUsuńJa po prostu kocham myśli Lou. Zawsze jak je czytam to się uśmiecham xd
OdpowiedzUsuńna dzisiejszym rozdziale sie rozpłakałam. Jej jak ty na mnie działasz!
I kocham Ziama mmm ;*
+ wpadłam na taki pomysł aby Lou zapragnął w te ostatnie miesiące swojego życia spełnić swoje marzenia. Te najgłupsze i najbardziej błahe też. Może jakaś lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią? To tylko moje natchnienie nie musisz sie dostosowywać xd
Pozdrawiam xx
Mega piekny i wzruszajacy ;*
OdpowiedzUsuńCo dalej z blogiem over again?? To ulubione opowiadanie xd aa i co z tiod? Jestem ciekawa co z tymi zabojstwami. A blog asi o maliku terroryscie?
Mega duzo tycb oytan. Przepraszam ;*
Piekny rozdział ..
ZAJEBISTY, słyszysz? I nie wyszły jakieś "siuśki".... ŚWIETNY. @_Anga__
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny i na pewno do bijemy do 30 :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń@Agata_Tomasz
WoW dopiero znalazłam ten blog i już go kocham ♥ czekam nn :) x
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie! ♥
OdpowiedzUsuńPiszesz rewelacyjnie;)♥
xx
Jedyny, zdecydowanie jeden, jedyny minus tego opowiadania to tak krótkie rozdziały! Kiedy się wkręcam i "wchodzę" w rozdział, to ten już się kończy :c Mimo to kocham czytać Twoje wypociny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały tylko czemu taki krótki :C
OdpowiedzUsuńJezuu tak mi szkoda Loui'ego ;-; płakać mi sie chce x czekam na następny
OdpowiedzUsuńBardzo fajne :D
OdpowiedzUsuńGdy Lou zaczął płakać, też się popłakałam. Mi się rozdział bardzo podoba <3 czekan na następne xx
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to jest geeniaalnee! <3 Chcę już następny rozdział, tu, teraz, natychmiast! Błagam, nie wiem jak to zrobisz, ale niech Louis nie umrze!
OdpowiedzUsuń@ssalems
Cóż... rozdział przeczytałam wcześniej na fonie, jak byłam u babci więc.... teraz piszę bo nie miałam jak :(
OdpowiedzUsuńRozdział hmm.... cudowny, wspaniały, genialny itp itd etc :D
Czekam na następny z niecierpliwością ! :)
Weny, weny i jeszcze raz W E N Y kochana ! <3
@luvmynarrehh
Przeczytałam dziś wszystko od początku.
OdpowiedzUsuńWOW! To jest naprawdę świetne ff ♥ Zakochałam się w tym! A ty świetne piszesz, dzięki czemu to się lekko czyta :)
Czekam na kolejny rozdział!
Powodzenia, dużo weny! :)
Piszesz absolutnie perfekcyjnie, jeszcze NIGDY nie czytałam tak dobrego ff, licząc Darka którego kocham. Idealnie ukazujesz każdą sytuację i NIE. Rozdziały wcale nie są takie krótkie, są w sam raz. Są na tyle długie, że akcja zdąży się rozkręcić, ale nie przytłaczają niekończącymi się głupotami. Fabuła też jest ciekawa i dość nietypowa. Nie jest taka jak większość, że zły chłopak z gangu, grzeczna dziewczyna, która potem staje się niegrzeczna. To opowiadanie jest niezwykłe, dość oryginalne i bardzo wciągające. I nie chodzi tu już o Larrego, bo jestem pewna, że nawet jakby było o np. Zaynie i Perrie to by mnie tak samo wciągnęło. Jakby to ff miało fandom, zdecydowanie chciałabym do niego należeć, haha. To opowiadanie powinien przeczytać każdy, nieważne czy Larry Shipper czy nie, bo jest naprawdę cudowne.
OdpowiedzUsuńHaha, ale się rozpisałam. Życzę weny i powodzenia w pisaniu. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIAŁY.
@PierogiDlaMiley
Jak pięknie ♥
OdpowiedzUsuń