.

czwartek, 21 listopada 2013

09. Rozdział dziewiąty


                "Samobójstwo jest ostatnim niemym krzykiem, który w końcu usłyszą wszyscy."

    Siedziałem na jednym z plastikowych krzeseł w poczekalni. Miałem mieć kolejną wizytę. Nie przeczę, że byłem zdenerwowany, bo niestety widziałem, że nowe leki nie przynosiły oczekiwanych efektów, a mój stan się pogarszał. Z cichym westchnięciem zacząłem bawić się sznurkiem od swojej kurtki zawijając go na palcu, dla zabicia czasu. Niechętnie chodziłem do lekarza i od kiedy pamiętam miałem awersję do szpitali. To miejsce zawsze kojarzyło mi się ze śmiercią i chorobą. Do tej pory nic się nie zmieniło.
   Kiedy z gabinetu wyszła starsza kobieta z plikiem recept w ręce, zostałem zawołany. Wstałem więc ruszając do drzwi. Wchodzą, o mało co nie potknąłem się o swoje wiecznie niezawiązane sznurówki vansów. Tak, miałem dwadzieścia jeden lat i nadal o tym nie pamiętałem.
- Dzień dobry - starszy mężczyzna przywitał się przyglądając się mojej karcie. - Jak się pan czuje?
- Dzień dobry, nie najgorzej, tak myślę - odpowiedziałem siadając na krześle naprzeciwko biurka doktora.
- Dzisiaj powtórzymy wszystkie badania i zobaczymy co da się zrobić. Proszę powiedzieć, czy nowe leki pomagają? - spytał podnosząc na mnie wzrok.
- Niestety, nie widzę żadnej poprawy - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Pan Turner odetchnął głęboko kręcąc głową:
- To niedobrze, nie mogę zwiększyć już dawki, a to najsilniejsze leki na rynku. Niestety w tym stadium nie mogę nic zrobić. Konsultowałem się ostatnio w pańskiej sprawie z moim dobrym znajomym, jest światowej sławy neurochirurgiem . Powiedział, że ten przypadek jest bardzo rzadki. Nieczęsto tak duże krwiaki pojawiają się u osób w pańskim wieku. Jak już pan wie przez jego umiejscowienie nie możemy usunąć go operacyjnie, a naciska on na bardzo ważne ośrodki mózgowe i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia.
Miałem ochotę zatkać sobie uszy jak małe dziecko i nie słuchać tego, co do mnie mówi. Odbierał mi wszystko co w tamtej chwili mi zostało - nadzieję.
- W.. wiem o tym - mruknąłem.
- Dobrze, pamięta pan o zaleceniach?
Kiwnąłem głową na 'tak', a Turner zaczął wypisać mi skierowania na poszczególne badania.
- Na dziś to tyle, więcej będę w stanie powiedzieć po kolejnych badaniach - powiedział wręczając mi kilka kartek.
Chciałem wstać i się pożegnać, ale coś mnie przygwoździło. Jedno pytanie, które ciążyło mi w głowie od wizyty u lekarza w Doncaster. On praktycznie wydał na mnie wyrok, ale przecież Turner był specjalistą, on wiedział lepiej.
- Panie doktorze, mogę mieć do pana pytanie? - zagadnąłem ogarniając wzorkiem postarzałą twarz mężczyzny.
- Słucham.
- Tylko proszę odpowiedzieć szczerze - wziąłem głęboki oddech przed zadaniem pytania. - Ile czasu mi zostało? Pół roku czy mniej?
Turner przetarł twarz dłońmi:
- Nie jestem w stanie tego teraz określić...
- Proszę. Mi. Powiedzieć - powiedziałem sucho i stanowczo.
- Jeśli nic się nie zmieni obawiam się, że pański organizm nie wytrzyma więcej niż cztery miesiące, może pół roku - oblizał usta spuszczając smutny wzrok.
- Dziękuje - odpowiedziałem łamiącym się głosem i podniosłem się z krzesła zmierzając do wyjścia. - Do widzenia.
W tamtej chwili nie słyszałem już nic. Wszystko wirowało wokół mnie, a ja czułem tylko łzy spływając mi po policzkach. Osunąłem się po ścianie wybuchając głośnym i spazmatycznym płaczem. Przez ciągły szloch z trudem łapałem powietrze, a moje dłonie całe drżały. Schowałem głowę w kolanach wypłakując cały żal i smutek. Cztery miesiące, cztery pierdolone miesiące. Już nawet nie pół roku. Byłem stracony, już byłem umarły.
Nie zauważyłem nawet, że podeszła do mnie pielęgniarka.
- Wszystko w porządku? - spytała troskliwym głosem chwytając mnie za ramię. - Proszę pana.
Nic nie jest w porządku. Nic kurwa nie jest w porządku.
- Tak - odparłem. - Już sobie idę.
Wstałem chwiejnie ocierając mokre policzki ruszając do wyjścia. Kiedy opuściłem szpital ogarnęło mnie wszechobecne zimno. Na ulicach zrobiło się ciemno, a suchy wiatr poruszał delikatnie gałęziami drzew. Szedłem chodnikiem płacząc cicho i ignorując dziwne lub pogardliwe spojrzenia przechodniów. Byłem ciekawy co by powiedzieli na to, że umrę w ciągu czterech miesięcy. Pewnie by ich to nie obchodziło, z resztą kogo by obchodziło? Moją mamę i siostry, może Liam pojawiłby się na pogrzebie... i tyle.
    Kiedy otworzyłem drzwi mieszkania odpowiedziała mi głucha cisza. Zapaliłem światło w korytarzu zdejmując buty i kurtkę. Liam był pewnie w pracy albo u Zayna. Często dorabiał gdzieś wieczorami żeby uzbierać na swoje wymarzone pianino.
Powlekłem się do kuchni  zapalając tam kinkiet. Opadłem na krzesło wzdychając głośno. Już nie płakałem, chyba wyczerpałem limit na najbliższą wieczność.
Chciałem zapomnieć, zniknąć, po prostu się ulotnić. Byłem już tylko wrakiem człowieka. Kości obleczone skórą, żadnych uczuć, żadnych emocji.
Moje nogi zaprowadziły mnie do półki w kuchni, gdzie razem z Paynem trzymałem alkohol. Wyjąłem z niej butelkę whisky. Nie trudząc się wzięciem szklanki wziąłem dużego łyka.
- Pieprzyć zalecenia lekarza, twoje zdrowie, Tomlinson - powiedziałem do siebie pijąc kolejnego łyka i następnego.
     Nie wiem kiedy to było, ale myślę, że gdzieś po butelce whisky, szampana i kilku łykach wódki zacząłem tańczyć po domu, śmiać się i śpiewać. Udało mi się - chociaż na chwilę zapomniałem. Przez te parę godzin żyłem w stanie czystej błogości.
    Bawiąc się swoją komórką odszukałem w kontaktach numer Harry'ego. Niewiele myśląc wybrałem go i po kilku sekundach usłyszałem sygnał.
- Halo? - odebrał ochrypły głos, a ja już wiedziałam do kogo należy.
- Cześć Cukiereczku - przywitałem się chichocząc.
- To ty Louis? - spytał nieco rozbawiony. - Cukiereczku, naprawdę?
- No tak, jesteś moim słodkim cukieraskiem, Hazz - po raz kolejny zaśmiałem się do słuchawki.
- Dobrze się czujesz? Mam wrażenie, że jesteś mocno zalany, Louis - głos Styles'a spoważniał nieco.
- Ależ czuję się wspaniale! Jakbym był w siódmym niebie! - zawołałem.
- Jesteś w domu?
- Tak, a chciałbyś przyjść? Może pójdziemy na dyskotekę? Albo nie, pieprz mnie Harry. Przyjedź i ujeżdżaj mnie jak dzikiego konia - palnąłem i było to chyba największą głupotą jaka w życiu wyszła z moich ust.
- Boże Święty, ty jesteś nachalny w cztery dupy. Nie ruszaj się z domu, zaraz tam będę -  powiedział po czym rozłączył się.
Zaśmiałem się wyobrażając sobie mnie i Harry'ego w łóżku. Jęknąłem biorąc kolejnego łyka wódki i krzywiąc się gdy alkohol zaczął palić moje gardło. Z nudów wstałem i chwiejnie ruszyłem z powrotem do kuchni przeszukując półki w celu znalezienia nowego trunku. Zamiast tego mój wzrok utkwił na opakowaniu tabletek. Moje oczy zaświeciły się kiedy pewnie chwyciłem ją do rąk. Nie myślałem wtedy trzeźwo, nie tylko przez procenty w moich żyłach, ale też przez ogarniającą mnie myśl, że mogę zakończyć swoje nędzne życie raz na zawsze. Mogłem przestać być problemem dla innych i dla siebie, mogłem ukrócić swoje cierpienie. Ta wizja wydawała się taka piękna. Dlatego też wysypałem kilka tabletek na dłoń przyglądając im się dokładnie. Na tyle odważny by się zabić, jednak zbyt tchórzliwy by żyć.
    Westchnąłem wkładając je do ust. To był chwila, moment. Popiłem to ostatnimi łykami wódki i nagle świat przestał istnieć. Nie wiedziałem kim byłem i co robiłem we własnym mieszkaniu, nie widziałem nic. Pamiętam jedynie jak huknąłem na płytki w kuchni, a potem zacząłem tracić kontakt z rzeczywistością. Moją ostatnią myślą był piękny Anioł Stróż o zielonych oczach i ślicznych brązowych loczkach....

~*~

Co ja zrobiłam, omg :((((((( Nie wiem czemu to zrobiłam naprawdę, chciałam napisać smutny rozdział i tak jakoś wyszło, biedny Lou... ale możecie być spokojne, nie kończę opowiadania, w żadnym wypadku. Nie wiem czemu, ale pokochałam ta historię i mam zamiar pięknie ją rozwinąć <33
Jak się Wam podobało? Przepraszam, że ponad tydzień nie było, ale w szkole mam urwanie głowy ;/ 

Jeśli już czytacie to proszę poświęćcie chwilę na komentarz, to dla Was niewiele, ale dla mnie to ogromna motywacja do działania x

much love, Klaudia

35 komentarzy:

  1. Aasdfghjkl czekam na następny x
    Mogła bym czytać tego bloga przez całe życie !

    OdpowiedzUsuń
  2. CO CIE PODKUSILO ZEBY TO ZROBIC??????? MAM NADZIEJE ZE LOU JEDNAK PRZEZYJE I WSZYSTKO BEDZIE GUT XD PROSZE DODAJ NASTEPNY JAK NAJSZYBCIEJ @RUSZCYCA

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku tak mi teraz smutno ;'(
    Ale blog jest cudowny i nie tylko ty pokochałaś tę piękną lecz na razie smutną historię ♥
    Mam nadzieję, że Harry uratuje Lou i dowie się o jego chorobie. ;) xx
    @Best_CrazyMOFO

    OdpowiedzUsuń
  4. po pierwsze: matko kochana, dziewczyno coś ty ze mną zrobiła..... mam wodospad łez :((((
    po drugie: hahahahahaha zalany Lou to szczery Lou :D
    po trzecie: najlepsze czwarte opowiadanie jakie czytam <3

    ♡ Tu sei davvero grande, vi auguro ispirazione ♡

    @luvmynarrehh

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJKU, NIE MIGE WROCIC DO SIEBIE.
    czekam na nastepny. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. TO. OPOWIADANIE. UZALEŻNIA. <3
    Tyle w temacie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział mega smutny :"( Udało ci się...
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przy końcówce się popłakałam.:c Ale jest świetny. Jak zwykle. I szybko daj następny.. @_Anga__

    OdpowiedzUsuń
  9. Rycze :'''') Rozdział jak zwykle świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie smutne....

    OdpowiedzUsuń
  11. podobał mi sie rozdział, troszkę smutny ;c
    Czekam na kolejny, jak najszybciej :))
    @awmywhatever x

    OdpowiedzUsuń
  12. Sdfhhvgtrsdgcu tyle mogę powiedzieć o całym opowiadaniu . Mam nadzieję że Lou przeżyje , chciałabym być informowana o nowych rozdziałach @rzepcia17 z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. dlaczego mi to zrobiłaś? he he he :(

    dorwałam to opowiadanie dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały na raz! :)

    i powiem ci tylko trzy rzeczy:

    1. opowiadanie jest takie aksdjhkasjdhaskdjhasjkdhskjdhakjdhskdjahdkajdhaksjd

    2. ty jesteś taka ajsdhakjdhakjdhaksdhaksjdhakdhakdjahsk

    3. a twoje pomysły są po prostu aksdjkajsdhakdahdlajhdkajhdkajshdkajhdkajsdhaksd

    mam nadzieje że rozumiesz :)

    nie mogę doczekać się następnego rozdziału xx
    @niallerek

    OdpowiedzUsuń
  14. BOŻE, LOUIS NIE WIERZĘ NO! NIE WIERZĘ, ŻE TO ZROBIŁ!! Ale i tak wiem, że będzie żył. Musi być. Jejku, biedny Harry, znalazł go w takim stanie, biedactwo. :c
    Cudowny rozdział, uwielbiam go. Szkoda, że taki krótki, czuję niedosyt. Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  15. geez, genialne! oby Harry zdążył go odratować czy coś.. pozdrawiam i dużo weny życzę x @MakeMeLaughx

    OdpowiedzUsuń
  16. NIEEEEEEEE! LOU TY GŁUPOLU CO TY ROBISZ?! Hazz uratuj go dla mnie!
    Jak zwykle cudny rozdział :)

    xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne, ale smutne :c
    Czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  18. BOZE TO JEST TAKIE NO TO WSZYSTKO BRAK MI SLOW!!!!! CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIALY Z NIECIERPLIWOSCIA !!!!!!! TE OPOWIADANIE TO NAJLEPSZE CO KIEDY KOLWIEK CZYTALAM!!!! DZIEKUJE!!!!! KOCHAM CIE

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja pierdziele...
    Rewelacyjny rozdział!
    czekam na nowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. od czwartku nie miałam czasu przeczytać tego rozdziału... jejku biedny tommo:< wgl najgorszw jest to że uwielbiam to opowiadanie i chciałabym żeby skończyło się dobrze, ale wiem że to raczej niemożliwe:( @iron_zayn

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham cię <3 czkam na następny
    @Agata_Tomasz <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Okej, prosiłaś, żeby skomentować, kiedy przeczytam, więc tak też zrobię.
    Rozdział jest hm... ciekawy? Zdecydowanie. I smutny.
    Popłakałam się w momencie, kiedy Louis dowiedział się, że zostały mu tylko cztery miesiące. Martwię się o niego, mam nadzieje, że Harreh zdąży go w porę uratować. Nie wybaczyłabym ci, gdybyś teraz go uśmierciła, kiedy ich znajomości się tak pięknie zaczęła rozwijać. Liczę na to, że jednak Lou się odważy i powie Harry'emu o swojej chorobie, a ten go nie zostawi i spędzą razem 4 najpiękniejsze miesiące w ich życiu. Również mam nadzieje, że może z krwiakiem Lou-Lou da się coś jeszcze zrobić i.. może przeżyje hm? Chybabym umarła, poważnie. Oczywiście ze szczęście.
    Ciesze się, że jeszcze nie kończysz tej historii. Pokochałam ją. Czekam na kolejny rozdział.
    Informuj mnie na twitterze, jeśli to nie problem.
    Życzę weny.
    kcm,
    @damnhouis

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebisty czytałam od 1 ;P

    OdpowiedzUsuń
  24. o Boże zajebisty! biedny Lou ;c moglabys mnie informować o kolejnych rozdziałach @our_moments_1D

    OdpowiedzUsuń
  25. Opowiadanie dosłownie pochłonęłam,niesamowicie się wciągnęłam. Fabuła jest naprawde ciekawa, a Twoj styl przypadł mi do gustu. Co chwile usmiechalam sie jednak moja podświadomość nie może przestac martwić się o mojego najdroższego Lou. Z całego serca dziękuję, ze podzieliłas sie z nami tym opowiadaniem. Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny xx ~ @AccioAllCats

    OdpowiedzUsuń
  26. Mogłabyś mnie powiadomić jak będzie nowy rozdział? A tak w ogóle to rozdział zarabisty xoxo @1DConcertPoland

    OdpowiedzUsuń
  27. Mogłabyś mnie powiadomić jak będzie nowy rozdział? A tak w ogóle to rozdział zarabisty xoxo @1DConcertPoland

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam pytanie kiedy będziecie pisać znowu roŹdziały do THE ISLAND OF DEATH A ,a tak a propo roździał zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  29. genialne. twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. fajny pomysł z tymi cytatami na sam początek :) bardzo polubiłam jako bohatera louis'a. mam dosłownie takie same myśli i zachowania jak on. oby tak dalej :) powodzenia!
    @snapich

    OdpowiedzUsuń
  30. Albo hazza go ratuje albo szczelam focha ;__; no kobieto ! Ja czekam tu na dziki seks xx
    A wgl.to opowiadanie jest takie JAABFKAHFNAK

    @Mrs_Horan_Mniam

    OdpowiedzUsuń
  31. Smutno ale pięknie

    OdpowiedzUsuń
  32. Boże, chciałabym zobaczyć film na podstawie twojego FF, bo to jest piękne *.* Jesteś mega pisarką, wiem co mówię :D

    OdpowiedzUsuń
  33. JA TU JUTRO DO SZKOŁY A TU TAKIE ZAJEBISTE OPOWIADANIE XDD <3333

    OdpowiedzUsuń