wtorek, 10 grudnia 2013
13. Rozdział trzynasty
"Zalążek nadziei przebije każdy kamień."
Sapnąłem próbując znaleźć sobie jakieś wygodne miejsce na łóżku. Leżałem przykryty dwoma kocami, z ciepłą kawą na szafce nocnej i miałem zamiar spędzić tak całe pół dnia przerabiając zaległy materiał z uczelni. Za oknem śnieg padał od samego rana, a ostry wiatr stał się udręką całego miasta. W taką pogodę tym bardziej cieszyłem się z perspektywy przeleżenia prawie całego Bożego dnia w swoim ciepłym łóżku.
Liczyłem kropki na swojej ulubionej poduszce, a kiedy doszedłem do pięćdziesiątej pierwszej usłyszałem sygnał przychodzącego smsa. Sięgnąłem ręką po komórkę sprawdzając wiadomość.
Od: Harry :)
Baba na angielskim znów przynudza, zabierz mnie stąd, Louehhh...
Zachichotałem czytając smsa od Harry'ego. To było dosyć urocze z jego strony, że pisał do mnie nawet podczas lekcji.
Do: Harry :)
Przynudza? Jak możesz tak mówić, angielski zawsze był moim ulubionym przedmiotem. Poza tym, od kiedy to można pisać smsy na lekcji? :o
Od: Harry :)
No wiesz, może gdybyś ty mnie uczył to polubiłbym angielski x
Do: Harry :)
Nie podlizuj się cwaniaku, lepiej uważaj. Nie wybaczyłbym sobie gdybyś przeze mnie nie zdał x
Od: Harry :)
Tym się nie przejmuj, Królewno. Powiedz mi lepiej kiedy będziemy mogli się spotkać. Masz czas dziś po południu?
Westchnąłem, miałem dziś wizytę u doktora Turnera, który zapowiedział mi, że musi zrobić dodatkową turę badań, więc mogłem odhaczyć ze swojego planu dnia całe po południe.
Do: Harry :)
Wybacz, dziś nie mogę. Muszę iść do lekarza :/
Trochę niezręczne było dla mnie pisanie Harry'emu o takich rzeczach, ale skoro i tak wiedział o chorobie to jaki był sens w ukrywaniu tego? Cieszyło mnie, że chłopak omijał ten temat szerokim łukiem i zawsze sprawiał, że zapominałem przy nim, o tym, że umrę niedługo. Swoją drogą 'niedługo' zbliżało się nieubłagalnie...
Harry nie odpisywał przez następne minuty, więc wywnioskowałem, że pewnie postanowił skupić się na temacie, albo co gorsza przyłapała go nauczycielka. Swoją drogą, nadal nie mogłem pogodzić się z tym, że Loczek nadal był uczniem. Chociaż różnica wieku między nami wcale nie była duża, to czułem się dziwnie.
Ostatnio relacje pomiędzy mną, a Harrym zdecydowanie uległy zmianie. Spojrzenia, które między sobą wymienialiśmy, czułe gesty i pocałunki... na pewno nie byliśmy przyjaciółmi. Jednak żadne z nas nie było na tyle odważne by zrobić następny krok. Nie zamierzałem niczego przyspieszać, a nawet starałem się trochę zwolnić tempo, no bo cóż... bałem się zaangażować w związek, który nie miał przyszłości.
Miałem wrażenie, że Harry nie do końca wszystko rozumiał. Bałem się, że może się załamać, po tym jak odejdę, dlatego nie chciałem za bardzo przywiązywać się do chłopaka. Zastanawiało mnie co tak naprawdę do mnie czuje i na co liczy z mojej strony.
Jedno było pewne. Ja sam nie widziałem już świata poza zielonymi tęczówkami Hazzy. Nie potrafiłem stwierdzić czy to miłość, ale na pewno byłem w brunecie zauroczony po uszy, a to martwiło mnie najbardziej....
Od: Harry :)
A może mógłbym pójść z tobą? Wiesz, tak jako wsparcie. Nie chcę się narzucać, pomyślałem, że razem będzie raźniej. Co ty na to? xx
Słucham? Zatkało mnie w tamtej chwili. Nie chciałem nigdy nikogo udręczać moimi wizytami u lekarza, ale to było Harry i...
Do: Harry :)
Jeśli tylko będziesz miał ochotę to bardzo chętnie cię ze sobą zabiorę :)
Randka w szpitalu? Czemu nie?
Od: Harry :)
To będzie dla mnie zaszczyt! Napisz tylko, o której, to przyjdę po ciebie x
Z szerokim uśmiechem na twarzy odpisałem na smsa i odłożyłem komórkę mając zamiar wreszcie trochę się pouczyć.
*
Było parę minut po szesnastej. Liam nadal przebywał u Zayna i niech pójdę za to piekła, ale aż mnie korciło żeby do niego zadzwonić i spytać co takiego porabiają, chociaż to było chyba oczywiste. A pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu bali się złapać za rękę... Lottie natomiast wybrała się na małe zakupy spożywcze, bo nasza lodówka po świeciła pustkami.
Stałem przy lustrze próbując coś zrobić ze swoimi słabymi włosami. Ostatecznie nałożyłem tylko swoją beanie, bo miałem serdecznie dosyć tego, że nie układały się tak jak chciałem. Założyłem buty i usiadłem na komodzie czekając na Harry'ego.
Zjawił się punktualnie w pół do piątej z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej, gotowy? - spytał witając mnie krótkim całusem w policzek.
Zarumieniłem się na ten gest posyłając chłopakowi niewielki uśmiech.
- Tak, ale jesteś pewny, że chcesz ze mą iść? To trochę potrwa - stwierdziłem.
- Jestem pewny, Louis - odparł. - Idziemy?
- Skoro tak, to chodź - powiedziałem, zabierając swoją kurtkę.
Szpital nie znajdował się daleko od mojego mieszkania, ale ze względu na mój stan zdrowia Harry stwierdził, że zamówimy taksówkę. Protestowałem mówiąc, że nie umrę podczas tego krótkiego spaceru, ale Kędzierzawy nie chciał nawet słyszeć o sprzeciwie i niemal siłą wepchał mnie do żółtej taksówki.
Kiedy dojechaliśmy zostało kilkanaście minut do wizyty. Razem z Harrym zdjęliśmy swoje kurtki siadając na plastikowych krzesełkach w poczekalni podobnie jak kilkoro innych pacjentów.
Nie byłem w najlepszym nastroju, no bo jakby nie patrząc po ostatnim razie u doktora Turnera próbowałem popełnić samobójstwo, co na szczęście mi się nie udało.
- Będzie dobrze - zwrócił się do mnie Styles, a jego ręka powędrowała na moje udo masując je lekko. - Nie stresuj się tak.
- Łatwo ci mówić - mruknąłem z przekąsem czując jak wszystkie kolory odchodzą z mojej twarzy.
Chłopak zlustrował mnie uważnie z troskliwym wyrazem twarzy.
- Dobrze się czujesz? - spytał. - Jesteś bledszy niż ta ściana. - powiedział.
- Jest dobrze - uśmiechnąłem się lekko. - Naprawdę, Harry.
Ten jedynie przytaknął głową i odetchnął lekko. Jego ręka cały czas pocieszając głaskała moje udo i to było cholernie miłe. Zrelaksowałem się trochę przez jego dotyk, a moja twarz przybrała w miarę normalny kolor. Jednak nic nie było w stanie powstrzymać tego lęku i uczucia niepewności. Było mi słabo nie wiem czy przez nerwy, czy ogólnie, ale po prostu nie czułem się najlepiej.
- Na pewno wszystko w porządku? - spytał Harry ponownie.
- Tak, tak - odpowiedziałem szybko.
Kiedy pielęgniarka wyczytała moje nazwisko jęknąłem cicho i wstałem chcąc iść do gabinetu. Jednak podczas wstawania zrobiło mi się słabo i zachwiałem się lekko licząc na to, że moja twarz nie spotka się z kafelkami. Na całe szczęście, Harry w mig pojawił się obok obejmując mnie w talii i odprowadził mnie aż do samego gabinetu lekarza cały czas mocno trzymając bym się nie wywrócił. Styles, ratujesz niezdarę!
- Powodzenia - wyszeptał stając pod drzwiami i puszczając mnie ostrożnie.
Podziękowałem niemo i odwróciłem się idąc powoli do biurka Turnera. Wziąłem kilka głębokich oddechów czując się znacznie lepiej niż przed kilkoma minutami i przywitałem się.
- Wyrządził nam pan niezły numer ostatnio - powiedział lekarz poprawiając swoje okulary i przeglądając karty. - Ma pan szczęście, że nie odbiło się to zbytnio na pana zdrowiu, chociaż jak widzę jest pan mocno osłabiony.
Przytaknąłem jedynie lustrując doktora. Był poważny, z nutą swojej obojętności. Pisał coś w moich dokumentach co jakiś czas wzdychając głośno.
- Mam jeszcze wyniki badań ze szpitala, więc zrobimy tylko tomografię i pobierzemy panu krew, a potem porozmawiamy o pańskich lekach, zgoda? - uniósł jedną brew.
- Dobrze - odpowiedziałem niepewnie.
*
Badania minęły dosyć szybko i nie były jakoś nazbyt nieprzyjemne chociaż nie mogłem powstrzymać mdłości przy pobieraniu krwi. Nienawidziłem tego. Kiedy ponownie byłem w gabinecie, doktor już przeglądał moje wyniki i analizował je z poprzednimi. Zauważył mnie dopiero gdy usiadłem na krześle. Szybko pozbierał papiery z biurka i popatrzył na mnie.
- No więc, myślę, że ta wiadomość pana ucieszy - zaczął, a ja wręcz mogłem usłyszeć moje serce które zaczęło bić jak szalone.
Wystarczyło tych kilka słów od lekarza, żeby znów zapaliła się we mnie iskierka nadziei. Czyli, ze jest jeszcze jakaś szansa?
~*~
Hej :) Miałam poprawić tamten rozdział, ale była zbyt leniwa i chyba już go nie ruszę hahaah ;D
Nie wierzę, że to już 13 :o szybko zleciało. Nie do końca wyszło tak jak chciałam, ale ostatecznie może być.
Jak się Wam podobał rozdział? Jak myślicie, o co chodziło lekarzowi?
Mogę prosić o komentarze? To naprawdę wiele nie kosztuje, a dla mnie znaczy wiele.
Much love, Klaudia x
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE. NO PYTAM SIĘ JAK?
OdpowiedzUsuńAle świetny ten rozdział.. O Jezu, może operacja jakaś czy coś? I szybko pisz następny..
@_Anga__
O mamciu, Harry jest przesłodki.xD♥
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Lou się tak denerwuje lekarzami, sama ich nienawidzę. xd
Kurna, mam nadzieję, że leki pomogły Louisowi i teraz wraca do zdrowia. :))
Czekam na następny. :* xoxo
JEZU JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE? JAK? ROZDZIŁA I TAK GENIALNY CZEKAM NA NEXT :***
OdpowiedzUsuńTo chyba najgorszy możliwy moment, jaki mogłaś wybrać na zakończenie rozdziału ;-; Znaczy, ogólnie, to w takich momentach się własnie kończy, ale jezu, jak ja cię za to nie znoszę XD Rozdział świetny, przez cały czas myślałam tylko: awww :D Słodko strasznie, a Harry to taki super hiroł ;D Za to Lou mi jest strasznie szkoda, biedny. No, ale czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na next :3
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny xx
@horny_hot_dog
P.S.: Sorka, że z anonima, ale jestem na kompie sis i nie chce mi się logować xD
JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TYM MOMĘCIE?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :)
czekam na kolejny x
@awmywhatever
świetny, podziwiam Cię za taki talent :D
OdpowiedzUsuńczasami chce usiąść i napisać.... ale cóż kartka nadal pusta :o
coś czuje, że będzie nadzieja *.*
rozdział piękny, lecz CZEMU SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?!
ily x
@luvmynarrehh
Ssedfghgfffggdrhhutefh @ruszcyca
OdpowiedzUsuńJejku, w takim momencie zakończyć? Wrrrrrrr.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że zapaliłaś we mnie cholerną iskierkę nadziei. Jestem cholernie ciekawa co ma do powiedzenia lekarz. Niech Louis przeżyje, proszę! On i Harry tworzą taką słodką """parę""". No i skoro o tym mowa, powinien Harry w końcu zrobić coś w związku z ich relacją. Ja chce, żeby byli parą i żeby Lou wyzdrowiał i wszystko było dobrze i niech żyją długą i szczęśliwie z gromadką słodkich dzieci w przyszłości i pięknym domem. O tak wiele prosze no? :(
No ale, rozdział jak zwykle idealny. Nic dodać nic ująć, dobrze, że nic nie zmieniłaś, poważnie.
Życzę weny kochanie!
ilysmt,
//@damnhouis
OMG :D jakie emocjeee <3
OdpowiedzUsuńTylko jest mały błąd, jeśli jest to w Londynie, to nie ma żółtych taksówek :)
Taki mały błąd
W takim momencie? :o nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Oni są razem tacy przesłodcy ♡ aww, uwielbiam Twoje opowiadanie, pisz szybko następny rozdział.
OdpowiedzUsuń:O jak mogłaś! czemu w tym momencie?!
OdpowiedzUsuńklsadhfnbgckueahyvbfajdshvdvcd czekam na next'a :P
jejciuuu czemu przerywasz w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba! i czekam na nexta!
Czyli, ze jest jeszcze jakaś szansa?
OdpowiedzUsuńJest??
JEST??
dodaj szybko nexta
rewelacja ;***
OdpowiedzUsuńPisz szybko !
JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?? Boże oni są tacy slodcy , myślę ze Lou z tego wyjdzie . Rozdział boski , czekam na next z cholerną niecierpliwością, dodaj jak tylko napiszesz @rzepcia17
OdpowiedzUsuńZabije cie za zakończenie w takim momencie, wiesz? Ugh, ale nie ważne. Jejku, to takie kochane, że Harry pojechał z Lou do lekarza. Słodkie. Boże, mam nadzieję, że lekarz ma naprawde dobre wieści! wierzę, że Louis będzie miał jednak więcej czasu, aby spędzić resztę swojego życia z Harrym. Z ogroooomną niecierplwiościa czkam na kolejny!<3
OdpowiedzUsuńTAKI MOMENT?? :C ale ogólnie to opowiadanie genialne wgl świetnie piszesz takie rozdziały c; czekam na następny rozdział sjdhlabcjsd bcjd vd
OdpowiedzUsuńWrót wrót wrót,
OdpowiedzUsuńjakaś szansa?
LOUIS MA ŻYĆ!
*prosi ładnie na kolanach* *słodkim głosikiem*
Nie zabijesz go prawda? Ja to wiem, nie możesz go zabić no :'(
I w ogóle to kochany Hazza opiekuje się Lou :3
Czekam na następny, bo chyba będzie jeszcze bardziej asdfghjkl *.*
Twój blog jest świetny *.* Nie jestem Larry Shipper ale blog mnie strasznie wciągnął , przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na następne <33 masz talent dziewczyno *.* Ale nie moge znieść tego że Zayn jest z Liamem nie wyobrażam sobie tego ;/
OdpowiedzUsuńDawaj nexxxxxt ............. <33333333333333333333333
Pewnie lekarz powie że będzie żył z miesiąc więcej albo że ma lepsze wyniki ...
OdpowiedzUsuńświetne! czekam na kolejne rozdziały @awwmyhoranx
OdpowiedzUsuńbsvkjbvskag
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia o co chodziło lekarzowi, mogę się tylko domyślać
Super rozdział! @Jednorozec_69
Ale cuuuuuuudoooowne *______________* Perfekcyjne <333 Dodawaj następny bo nie wytrzymam *.*
OdpowiedzUsuńZa to, ze skończyłaś w takim momencie, przestaję Cię lubić. No ale ten rozdział zkomentuję za wszystkie 13. Dziewczyno masz holernie ogromny talent! Kiedy czytałam Twojego bloga przy ilku rozdziałach ruczałam jak nienormalna. Matko Louis i Harry są tacy słodcy:c Szczezre mówiąc nie jestes fanką 1D, raczej nic do nich nie mam, ale ten blog mnie zajebiście wciągnął. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny, kochana! xx @oneandhalfwomen
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńOby Tommo wyzdrowiał ;)
Matko! Czekam na następny ;D
@Agata_Tomasz
Awwwwwwww <3 TEN BLOG JEST MEGA *-* Musi być szansa ,proszę :) Jakaś operacja czy coś na usunięcie tego krwaiaka . I niech Hazz w końcu ruszy swoje leniwe dupsko i poprosi Tomlinsona o chodzenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3 Informuj mnie pls @OopsHiHazz
Jezuu idealny! Jeszcze ta dobra wiadomosc od lekarza sghjskalsjs
OdpowiedzUsuńPer-fect ♡
OdpowiedzUsuń