sobota, 8 lutego 2014
21. Rozdział dwudziesty pierwszy
"Zacznij doceniać to, co masz zanim los sprawi, że docenisz to, co miałeś."
Tydzień. Już od okrągłych siedmiu dni leżałem w szpitalu. Po weekendzie przeniesiono mnie z intensywnej terapii na oddział neurologiczny. Mój stan się pogarszał, ale to chyba jest dość oczywiste. Cały czas miałem gorączkę i stan zapalny, byłem zdolny tylko do leżenia w łóżku i narzekania na wszystkich. Moja mama, Lottie, Liam, Zayn, a nawet Niall spędzali w szpitalu całe dnie próbując dotrzymać mi towarzystwa. Zazwyczaj polegało to na tym, że siedzieli i wysłuchiwali moich pretensji do całego świata. O tak, Louis Tomlinson stał się ostatnimi czasy bardzo kapryśny! Kiedy byłem sam, albo spałem, albo odtwarzałem piosenkę od Harry'ego. Rutyna.
- Synku - usłyszałem dźwięczny głos mojej rodzicielki, a po chwili pojawiła się w drzwiach z szerokim uśmiechem na twarzy. - Jak się dziś czujesz?
- Świetnie - przewróciłem oczami i chyba tylko głupiec nie wyczułby ironii w moim głosie.
Jay jednak zignorowała mój komentarz, usiadła na jednym z krzeseł i wzięła się rozpakowywanie produktów z reklamówki.
- Przyniosłam ci trochę owoców, na pewno dobrze ci zrobią - powiedziała radośnie i ustawiła kilka czerwonych jabłek na stoliku.
Nie odpowiedziałem. Odwróciłem się do niej plecami nakrywając kołdrę na głowę.
- Ktoś tu nie ma humoru? - zagruchała.
Znowu zero odpowiedzi. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać ani z nikim innym. Chciałem umierać w samotności...
- Skarbie - westchnęła. - Wiem, że nie jest ci łatwo. Ale przejdziesz przez to, uda ci się.
- Mamo - jęknąłem sfrustrowany. - Czy ty nie możesz pogodzić się z tym, że ja umrę?
Chciała położyć dłoń na moim ramieniu, ale odepchnąłem ją gwałtownie.
- Zostaw mnie - syknąłem. - I idź już.
Kobieta tylko odetchnęła głęboko, ale nie ruszyła się z miejsca. Przez kilka minut w sali panowała cisza. Ja leżałem zakopany pod swoją kołdrą próbując się nie rozpłakać, a moja mama nadal siedziała na krześle i nawet nie wiem, czy w ogóle oddychała.
- Tu nie chodzi tylko o krwiaka, prawda Louis? - pytanie wyszło z jej ust tak nagle, że prawie zachłysnąłem się powietrzem.
Spojrzałem na nią spod grzywki, która opadła mi na oczy i zgromiłem ją wzrokiem.
- Słucham? - wydyszałem.
Wywróciła oczami w ten typowy dla siebie sposób mówiący "mnie nie oszukasz". Robiła tak od zawsze. Kiedy chodziłem na wagary myśląc, że nic o tym nie wie, kiedy podkradałem słodycze z półki. Nawet kiedy próbowałem samego siebie przekonać, że nie jestem gejem i na siłę umawiałem się z Eleanor, ona właśnie tak przewróciła oczami.
- Nie rób ze mnie głupca, przecież widzę, że Harry w ogóle tu nie przychodzi. Coś się między wami stało, tak? - popatrzyła na mnie wymownie. - Nie, nie odpowiadaj. Znając ciebie, znowu coś wymyśliłeś...
- Ja nie... - zacząłem, ale zdając sobie sprawę, że Jay ma rację opadłem z powrotem na poduszkę mrucząc tylko niewyraźnie.
Rodzicielka uśmiechnęła się do mnie pocieszając i pogłaskała po głowie. Tym razem jej nie odtrąciłem.
- Zawsze muszę wszystko spieprzyć, mamo - odparłem. - Czemu jestem takim idiotą?
- Nie jesteś, Lou - powiedziała miękko. - Chodź tu, niech cię przytulę.
Nachyliła się nade mną i mocno przycisnęła do siebie, a ja najzwyczajniej w świecie rozpłakałem się wtulony w jej pierś.
- Nie chcę umierać - załkałem mocząc koszulkę mojej mamy łzami. - Nie chcę umierać bez Harry'ego!
- Cii... będzie dobrze - mówiła głaszcząc moje plecy.
- On już nie wróci, mamo. Złamałem mu serce - zacisnąłem mocniej ręce na pościeli. - Nic nie będzie dobrze!
Przez dobre dwadzieścia minut mama musiała mnie uspokajać i byłem jej za to bardzo wdzięczny. Wiedziałem, że wcześniej czy później wybuchnę. Wtedy wyleciały ze mnie wszystkie emocje, które kłębiłem od ostatniego spotkania z Harrym: złość, smutek i żal do samego siebie.
Kiedy łzy przestały lać się z moich policzków mama ucałowała mnie czoło, przykryła kołdrą i nakazała się przespać powiadamiając, że pójdzie w tym czasie do lekarza zapytać się o mój aktualny stan.
*
Gdy ponownie się obudziłem za oknami świecił już Księżyc. Mamy nie było, więc pewnie poszła do mieszkania. Przetarłem zaspane oczy, po czym poprawiwszy poduszkę usiadłem na łóżku. Popatrzyłem na puste łóżko obok, na którym jeszcze dwa dni temu leżała pewna starsza pani, bardzo miła kobieta. Jednak jej zabieg nie powiódł się i z tego, co się dowiedziałem przebywa teraz na OIOM'ie.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka, Cassidy. Była ona młodą praktykantką, zawsze miłą i uśmiechniętą. Trzymała w rękach tacę z moją jak mniemam kolacją.
- Witam, Louis. Znowu przespałeś pół dnia? - zapytała stawiając tacę na stoliku.
- Tak, jakoś tak wyszło - wzruszyłem ramionami. - Możesz mi powiedzieć, która godzina?
- Jasne - dziewczyna spojrzała na zegarek. - Jest dokładnie w pół do siódmej, a czekasz na kogoś?
Pokręciłem przeczącą głową.
- Dzisiaj przyszedł do ciebie jakiś chłopak i bardzo zależało mu na odwiedzinach, ale akurat spałeś i nie chcieliśmy cię budzić - powiedziała. - Wyglądał na zawiedzionego.
Spojrzałem zdziwiony na Cassidy. Stała teraz przy mojej karcie i uzupełniała w niej jakieś dane.
- Jak ona wyglądał? - spytałem. - Ten chłopak?
Zaśmiała się, ale popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Wysoki, przystojny i miał loczki na głowie. Wyglądał uroczo. A co, czyżby twój kochaś?
Byłem pewien, że spłonąłem rumieńcem, bo dziewczyna zachichotała głośniej. Potem podeszła do mnie i klepiąc po ramieniu dodała:
- Nie musisz mówić, widziałam jak na ciebie patrzył kiedy wszedł tu na chwilę. A teraz jedz swoją kolację i pamiętaj, że od dziesiątej mamy ciszę nocną. Na razie, Louis.
I wyszła nucąc coś pod nosem, a ja byłem kompletnie zbity z tropu. Harry tu był? Przyszedł mnie odwiedzić? Byłem zupełnie skołowany, ale ostatecznie postanowiłem nie robić sobie wielkich nadziei. Dlatego też w skupieniu zjadłem swoje dwie kanapki z szynką, wypiłem gorzką herbatę i starałem się odstawić na bok myśli o kędzierzawym chłopaku. Ale to wcale nie było łatwe. Przerabiałem w głowie przeróżne scenariusze myśląc, który może się sprawdzić, ale przecież on nie wróci. Nie po tym, co mu zrobiłem. Chyba nikt nie byłby taki głupi i tak bardzo naiwny. A jednak...
- Cześć - głos był cichy, głęboki i dobiegał z końca sali, a ja doskonale wiedziałem do kogo należy.
Zakrztusiłem się herbatą, a potem prawie złamałem szyję, po tym jak szybko odwróciłem głowę w kierunku drzwi. Stał tam. Ubrany w swoje ulubione ciasne spodnie z dziurą na kolanie, brązowe botki, płaszcz i szalik w kratę. Jego loki były nieco poburzone, a głębia jego zielonych oczu pochłonęła mnie na kilka sekund. Otrząsnąłem się dopiero, gdy brunet odchrząknął najwyraźniej nieco zdezorientowany.
- Uhm... hej - wymamrotałem szybko odstawiając tacę na stolik.
Oczywiście byłem Louisem i przez przypadek zsunąłem jedno z jabłek, które upadło na podłogę i poturlało się do ściany. Moje policzki po raz kolejny zaczęły robić się nieprzyjemnie czerwone, jednak starałem się tego nie pokazać i już podniosłem kołdrę żeby iść po ten pieprzony owoc. Harry mnie uprzedził i wziął go z kafelków kładąc na półeczce. W tamtej chwili był tak blisko mnie, jak nie był od tygodnia. Stał przy łóżku wpatrując się na mnie z góry. Zapach jego perfum dotarł do moich nozdrzy i ukoił zmysły, ale nadal czułem się źle.
- Czemu przyszedłeś? - zapytałem niemal szeptem.
~*~
Jakim cudem pisałam ten rozdział przez trzy dni i wyszedł taki krótki? To nie fair :( W każdym razie witam. Jest małe opóźnienie, bo niestety zachorowałam na ospę i przez ostatnie kilka dni nie miałam za bardzo weny (pochłaniało ją drapanie krost hahahaha) Możecie się cieszyć, bo najbliższy tydzień spędzę w domu i będę miała czas, żeby nadrobić z rozdziałami. Z tego co wyliczyłam zostało jeszcze ok. 3-4 + epilog.
Myślicie, że chłopaki się pogodzą? :) Pamiętajcie o komentarzach, proszę. Wiecie jak bardzo lubię je czytać, prawda? <333
much love, Klaudia xo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział super. Myśle, że chłopaki się pogodzą.
OdpowiedzUsuńZdrówka xxxx
No mam taką nadzieję <3 @ruszcyca
OdpowiedzUsuńNo szkoda, że krótki, ale że chorowałaś to masz usprawiedliwienie :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tak jak zawsze :3
Myślę, że się pogodzą i będzie lepiej c:
Życzę dużo weny i czekam do następnego x
@luvmynarrehh
Mam nadzieję że tak będzie,pogodzą się i będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział nie mogę się doczekac na następny :3
@Little69_
Wow, cudowny rozdział. Tak mi szkoda Lou, nie chcę żeby umierał :c mam nadzieję, że chłopaki się pogodzą, co by było gdyby nie?... on tak tęskni za zielonookim... a Hazz pewnie tak samo :c
OdpowiedzUsuńJuż tylko 4 rozdziały? I epilog? Jak szybko to się kończy! W sensie... szkoda, że tak to szybko mija... że bedzie mi brakowało tego ff... dobra, nieważne, pogrążam się.
Ospa to paskudztwo i dobrze, że już zdrowiejesz, masz dobrą wymówkę :)
Czekam na następny xx
@dreamerniallerx
Jak zwykle cuuuuuuuudo ! Boze jak ja bym chciala zeby sie pogodzili i wrocili do siebie :( a Louis jakims pieprzomym cudem wyzdrowial :(
OdpowiedzUsuń@Horanowa
Rozdział świetny. Mam nadzieję że chłopaki sie pogodzą i że Lou wyzdrowieje. Szczerze to jest moje ulubione opowiadanie z tych ktore czytam. Bardzo,bardzo kocham :*
OdpowiedzUsuńMam nqdzieję że szybko wyzrowiejesz.
Czekam na nastepny xoxo ;* @rzepcia17 <3
czy ja umarłam na wieść, że zostało tak mało rozdziałów? muszą się pogodzić, nie ma innej opcji. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. xx @JuvenileLove
OdpowiedzUsuńCudowny. * _ *
OdpowiedzUsuńCzemu wszystko co piękne musi się kończyć ?
Zapraszam do siebie.
ifyoujustwant.blogspot.com
Ahshsklajsla cudowny niech juz sie pogodzą. <3
OdpowiedzUsuńBoski :D
OdpowiedzUsuńNiech sie pogodzą, bo wyleje wszystkie łzy...
Jest świetny jak zawsze :)
@Agata_Tomasz
wyhdlajncnhdmsgsjkdudnhdnsisakwhfnghgn *O*
OdpowiedzUsuńKochaaammmm!!!!!!!! Świetny jak zawsze!!
Czekam na next !!!!!!!!!!! <3
cudny. oczywiście że się pogodzą. niech lou nie umiera! :(
OdpowiedzUsuńRozdział boski, jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xx
o mamciu! <3 już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! Uwielbiam to czytać i jest mi smutno, że tak mało zostało do końca :( może będzie jeszcze druga część albo coś? xx
OdpowiedzUsuńaaa hazz przyszedł do loulou, w końcu:)) mam nadzieję że wszystko skończy się dobrze, oby nie skończyło się tylko na nadzieji... biednaś ty, też kiedyś miałam ospę, masakra, nie drap się za mocno, bo ci blizny zostaną sunshine:D do następnego:) @iron_zayn
OdpowiedzUsuńyg7utguy7
OdpowiedzUsuńmuszą się pogodzić, jejciu dhjvfjdsvj
OdpowiedzUsuńNie kończ, błagam, umre bez tego fanfiction. Możesz napisać do mnie na tt?@BumBumHoran
OdpowiedzUsuńDlaczego mi to robisz ? Serio musiałaś skończyć rozdział w takim momencie ? Ugh nienawidze cię !
OdpowiedzUsuńA tak serio kocham cię za to i pisz jak najszybciej następny rozdział aaa ♥
Uwielbiam to! i wiedziałam, że Hazz do niego przyjdzie! i bd razem aż do śmierci Lou ;cc Boże jak ja nie chcę żeby on umierał ;<< @our_moments_1D
OdpowiedzUsuń