.

niedziela, 23 lutego 2014

22. Rozdział dwudziesty drugi


            " Rozstania są po to, żeby uświadomić sobie, ile znaczy dla nas ta druga osoba." 

   Cisza, która nastąpiła po moim pytaniu stała się niezwykle niezręczna, a gęsta atmosfera była wręcz namacalna. Leżałem kompletnie zbity z tropu i patrzyłem na Harry'ego, którego zielone tęczówki intensywnie wpatrywały się w zdarte czubki butów.
- Chciałem porozmawiać - odparł po chwili.
Przymknąłem oczy, żeby mentalnie przygotować się na to, co miało nastąpić. Były dwie możliwe opcje: pierwsza to taka, że chłopak zrównałby mnie z ziemią, krzycząc i mówiąc jaki to okropny jestem, a opcja druga miała mieć na celu nasze pogodzenie się. Zdecydowanie bardziej przemawiała do mnie dwójka.
- Więc siadaj - powiedziałem nieco bardziej pewnie i wskazałem ręką stołek.
Styles odchrząknął i usiadł, na co drewno zaskrzypiało lekko. Brunet splótł swoje palce utkwiwszy w nich wzrok.
- Wyjaśnij mi proszę - zaczął, a jego głos drżał niebezpiecznie. Tylko nie płacz, tylko nie płacz... - Wyjaśnij mi... bo nie rozumiem - zrobił przerwę na głęboki oddech. - dlaczego postanowiłeś tak nagle ode mnie odejść?
Przygryzłem wargę w koncentracji. Łzy zebrały się w kącikach moich oczu, ale nie mogłem pokazać słabości.
- Tak będzie lepiej, dla ciebie, dla nas - stwierdziłem, po czym odważyłem się podnieść wzrok na Harry'ego.
- Kłamiesz - mruknął sucho. - Nie kłam Louis, powiedz mi prawdę.
- Nie kłamię - zacisnąłem palce na pościeli. - To była przemyślana decyzja. Kiedyś mi podziękujesz.
Przez chwilę nie widziałem ze strony Kędzierzawego żadnej reakcji, ale potem wstał, a ja wiedziałem, że nie będzie przyjemnie.
- No kurwa masz rację! - wrzasnął. - Dziękuję ci za to, że mnie w sobie rozkochałeś, a potem rzuciłeś jak niepotrzebny śmieć! Jestem ci za to kurewsko wdzięczny, naprawdę!
Nie wytrzymałem. Strużki łez poleciały po moich bladych policzkach, a ja czułem się tak zajebiście winny wszystkiemu. Miał rację. Harry miał rację i właśnie to zabolało.
- Przepraszam, nie powinienem krzyczeć - odparł z powrotem siadając na krzesełku. - Wybacz mi.
Chciałem coś powiedzieć, ale nie miałem pojęcia jak, skoro moja warga drżała, a ja nie potrafiłem powstrzymać kolejnych łez wyznaczających mokrą ścieżkę wzdłuż moich polików. Jęknąłem żałośnie i ukryłem twarz w poduszce. Wybuchnąłem płaczem. Super Louis, znowu pokazałeś jaka z ciebie baba! Becz, może ktoś się nad tobą zlituje...
- Nie płacz, proszę cię nie płacz - Harry zaczął jakąś chaotyczną paplaninę. - Przepraszam. Lou, proszę przestań.
Jego wywody wcale nie pomogły, bo płakałem jeszcze głośniej. Zacząłem się niebezpiecznie trząść i z trudem łapałem powietrze.
- Louis - ręka chłopaka powędrowała do moich pleców. - Spokojnie. Będzie dobrze, przepraszam cię.
Wstrząsnęła mną kolejna fala spazmatycznego szlochu. Byłem taki żałośnie słaby. Brunet wypuścił ze świstem powietrze, a potem poczułem jak materac ugina się pod ciężarem. Harry chwycił mnie w talii i z łatwością uniósł do góry, tak, że siedziałem z nim twarzą w twarz. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały, jednak spuściłem głowę i znowu zacząłem płakać. Chłopak przycisnął mnie do siebie i zaczął powoli głaskać mnie po włosach mrucząc niewyraźnie. Wtuliłem głowę w zagłębienie jego szyi tak, że mogłem wdychać jego zapach. Z każdą kolejną sekundą zacząłem się uspakajać. Kojący dotyk Harry'ego sprawił, że przestałem się trząść i opanowałem potok łez.
- Już dobrze, Królewno? - zapytał Harry miękko.
Przytaknąłem głową i wytarłem dłonią mokre policzki. Przez tą chwilę czułem się tak jak dawniej.  Oddaliłem się od bruneta, chociaż robiłem to bardzo niechętnie. Harry spoglądał na mnie z taką niewyobrażalną troską i ... miłością. Nie mogłem oderwać od niego oczu. Posłał mi delikatny uśmiech, który próbowałem odwzajemnić, ale wyszedł mi raczej jakiś grymas.
- Nie powinienem się tak unosić. Dobrze się czujesz? Może zawołam jakąś pielęgniarkę?
- Nie, jest okej - położyłem dłoń na ramieniu chłopaka, ale potem przypomniałem sobie, że teraz ten gest raczej nie był odpowiedni.
Harry wrócił na swój taboret i przez chwilę panowała między nami grobowa cisza. Byłem w stanie usłyszeć nasze oddechy i kroplówkę.
- Dzisiaj już dwa razy płakałem - jęknąłem. - Jak ludzie to wytrzymują? Jestem taką babą.
- To dobrze, że płaczesz. Trzeba pokazywać swoje emocje - odparł.
Przemilczałem to. Poprawiłem swoją poduszkę, odgarnąłem niesforne kosmyki włosów po czym spojrzałem z powrotem na Harry'ego, który od razu odwrócił wzrok. Przez kilka sekund patrzyłem jak chłopak siedzi ze spuszczoną głową przygryzając boleśnie dolną wargę. Powoli dotknąłem ręką ramienia Harry'ego i delikatnie przejechałem po nim opuszkami palców. Spiął się na ten gest, ale po chwili rozluźnił się. Uniósł głowę do góry. W jego oczach lśniły łzy. To nie był codzienny widok przynajmniej dla mnie.
- Nigdy nie chciałem cię zostawić - wyznałem.
Kędzierzawy zmarszczył brwi.
- Słucham? - zapytał.
Oblizałem nerwowo usta zastanawiając się, co powiedzieć żeby jeszcze bardziej nie zmieszać Harry'ego.
- Bo ja... - westchnąłem. - Nie chciałem żebyś oglądał mnie umierającego. Myślałem, że jeśli odejdziesz to oszczędzę ci bólu. To było głupie, przepraszam cię, Harry.
- Louis - chłopak przeczesał ręką swoje włosy. - Jesteś takim idiotą.
- No wiem - zaśmiałem się ponuro.
Popatrzyłem na bruneta. Siedział na taborecie zupełnie skołowany, ale w jego oczach było coś niezwykłego.
- Co teraz z nami będzie? - spytałem przerywając ciszę.
Harry wzruszył ramionami.
- Jestem trochę zagubiony w tym wszystkim, ale na pewno cię nie zostawię. Nie teraz, nigdy - powiedział pewnie.
- Przytulisz mnie? Potrzebuję cię - posłałem brunetowi pełne nadziei spojrzenie.
- Och - zachichotał. - Chodź tu, Królewno.
Dosłownie sekundę potem siedziałem szczelnie okryty ramionami Harry'ego. Ucałował moje czoło, a ja liczyłem na to, że ta chwila będzie trwać wiecznie.
- Mógłbym umrzeć w twoich objęciach - powiedziałem od razu gryząc się za to w język.
- Lepiej żebyś nie umierał - oznajmił Harry.
- Wszyscy kiedyś umrzemy - stwierdziłem.
Poczułem jak chłopak bierze wielki haust powietrza.
- Nieważne, nie mówmy o tym teraz - mruknął w moje włosy.
- Kiedyś będziemy musieli o tym porozmawiać - odparłem.
- Wiem, ale proszę nie teraz. Powinieneś iść spać.
- Zostań ze mną, proszę - udałem głos małego dziecka robiąc smutną minę.
Harry zaśmiał się i wypuścił mnie z ramion. Kazał mi się położyć, po czym nakrył mnie kołdrą po samą szyję.
- Jesteś gorszy niż małe dziecko - zażartował.
- Ej.
Chłopak pokręcił głową z rozbawieniem:
- Będę się zbierać.
- Nie - jęknąłem przeciągle.
I jak na zawołanie do sali wparowała pielęgniarka. Wzięła moją tacę z niedokończoną kolacją po czym wymownie spojrzała na Styles'a:
- Czas wizyt już się skończył. Proszę przyjść jutro.
- A czy nie mógłby zostać na noc? Błagam panią - poprosiłem, a Harry zgromił mnie wzrokiem.
- A pan jest z rodziny? - zapytała.
- Nie, ale... - zaczął Kędzierzawy, ale kobieta przeszkodziła mu.
- Rozumiem - uśmiechnęła się. - Tylko zachowujcie się jak trzeba.
- Tak jest psze pani - zachichotałem.
    Łatwo poszło. Pielęgniarka opuściła salę życząc nam dobrej nocy, a ja posłałem Harry'emu zwycięski uśmiech.
- Jesteś niemożliwy - stwierdził.
- Być może, ale to nieważne, bo mam ochotę poprzytulać się z moim chłopakiem.
- Och, to my jesteśmy razem? - brunet uniósł brwi do góry.
- No wiesz, każda królewna potrzebuje księcia, a ty wydajesz się być idealny - uśmiechnąłem się nieśmiało czekając na reakcję chłopaka.
Nic nie powiedział, ale zdjął swoją kurtkę, szalik i buty.
- Na co czekasz? Zrób miejsce - powiedział.
Cały w skowronkach przesunąłem się i odchyliłem kołdrę. Harry położył się obok od razu obejmując mnie w talii. Obróciłem się tak, że leżeliśmy do siebie twarzą w twarz. Z uwielbieniem wpatrywałem się w zielone oczy Loczka, które w tamtej chwili wydawały się być głębią bez końca.
- Już myślałem, że cię straciłem - powędrowałem dłonią do włosów Harry'ego i zacząłem się nimi bawić.
- Ja też - odparł cicho błądząc rękami pod moją koszulką tym samym wysyłając dreszcze do każdej komórki mojego ciała. - Schudłeś - stwierdził. - Jesteś jak chucherko.
Zignorowałem ostatni komentarz i jeszcze bardziej wtuliłem się w tors chłopaka czując niesamowite ciepło i bezpieczeństwo.
- Jesteś moim Aniołem, mówiłem to już? - zagadnąłem.
- Nie? - spytał nie próbując nawet ukryć rozbawienia. 
- No to oficjalnie mówię ci, że jesteś moim Aniołem, Harry Styles'ie - powiedziałem i zaśmiałem się głośno zauważywszy reakcję młodszego chłopaka.
- Nie chcę wiedzieć, jakie leki ci tu dają - odparł, ale po chwili sam zaczął się śmiać.
Potem popatrzył na mnie, a jego twarz automatycznie spoważniała. W sali zrobiło się ciemno, po tym jak pielęgniarka zgasiła światło i została tylko lampka na moim stoliku, ale i tak mogłem dostrzec błyszczące oczy Harry'ego. 
- Zmizerniałeś bardzo - stwierdził miękko, po czym przejechał kciukiem po moim policzku. - Martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie - wycedziłem. - Nie jest tak źle, jak wygląda. Chociaż wygląda okropnie.
- Jesteś taki kruchy - kontynuował przejeżdżając opuszkami palców po całej mojej twarzy. - Mógłbym cię zgnieść.
   Chciałem powiedzieć, że przesadza, ale nie mogłem wydusić z siebie słowa zbyt przejęty tym, co Harry ze mną robi. Jeszcze przez chwilę chłopak dokładnie badał każdy centymetr mojej twarzy, a potem nachylił się, a ja poczułem jego ciepły oddech na szyi. Nasze oczy się spotkały, a brunet przycisnął swoje miękkie usta do moich w spragnionym bliskości pocałunku. Ująłem jego policzki w dłonie chcąc być jeszcze bliżej jeśli to w ogóle było możliwe. Nie było namiętnie ani gorąco, ale ta pieszczota była potwierdzeniem głębokiego uczucia, które nas łączyło. Nasze usta pracowały w równym rytmie, jakby były stworzone tylko do tego. Czułem ciarki na całym ciele, gdy Harry sunął rękami po moich biodrach w górę i w dół. 
Oderwaliśmy się od siebie od biorąc głęboki oddech. Harry opadł na łóżku obok mnie, a jego duże dłonie nadal mocno trzymały mnie w talii.
- Pamiętasz co powiedziałeś, zanim odszedłeś tamtego dnia? -  zapytałem cicho i spojrzałem na chłopaka.
- Uhmm.. tak - bąknął i jakimś cudem na jego policzki wstąpiły rumieńce. 
- Bo wiesz... - zrobiłem małą przerwę na wdech. - Ja też cię kocham - byłem zaskoczony tym jak łatwo te słowa opuściły moje usta. Zupełnie, jakby to było czymś naturalnym. - Kocham cię bardzo mocno.
Dłuższą chwilę Kędzierzawy po prostu patrzył się na mnie bez słowa, a jego ciało się spięło.
- Louis... - wydusił drżącym głosem. - Ja... Nawet sobie nie wyobrażasz jak mocno cię kocham.


~*~

 Jeszcze nigdy nie pisałam żadnego rozdziału w tylu miejscach. Próbowałam coś naskrobać podczas obozu na telefonie, część napisałam wcześniej, a dziś skończyłam i wyszły jakieś siuśki ;_;  Przepraszam Was, za to, że tyle musieliście czekać :c 
A jak wrażenia po rozdziale? Pogodzili się *-* Hahahaha to raczej było wiadome, ale wiecie xd 

Pamiętacie o komentarzach? Proszę Was, nie zapominajcie o tym. To dla mnie wielka motywacja.

much love, Klaudia

16 komentarzy:

  1. bałam się, że się nie pogodzą asdfghjgfd jest idealnie

    OdpowiedzUsuń
  2. omg to takie piękne *.*
    aż uroniłam kilka łez :'))
    świetny rozdział, nie przesadzaj :3
    czekam na następny x

    @cutiemix_x

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziuuuuu cudo nie rozdzial ! Kocham to opowiadanie :p na kazdym rozdziale rycze xd i zajebiscie ze sie pogodzili xd tylko zalamuje mnie swiadomosc ze Lou umiera :(
    @Horanowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ten rozdział to nie, zadne siuski jest genialny xd Jeju pogodzili sie ♥♥♥
    Awww Harry mowi na Lou królewno sjdsfkghj kocham to.
    czekam na następny xx
    @SweetNiallerek

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojojoj ♥♥♥♥♥ tak bardzo loooove ♥
    Kocham Kocham Kocham i czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest jeden z moich najbardziej ulubionych rozdziałów.Jak debilka przy czytaniu uśmiechałam się do siebie.Najlepszy ♥

    @Little69_

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny jak zwykle :)

    Do nexta <3
    @Agata_Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejne cudeńko do kolekcji ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. hahah wiedziałam! Aww oni są tacy słodcy *__* i rozdział meeega! :D @our_moments_1D

    OdpowiedzUsuń
  10. Abshsjaaka cudowny! I nie tam siuski hahahahaha swietnie ci wyszedl i to jeszcze jak nie mialas czasu pisac x Kurde jak sie cieszę,że już się pogodzili ahsjhd chcialabym zebyLou nie umierał... jezu czekam na kolejny rozdzial xx pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny *-* Płakam ^^
    @DBielecka

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny rozdział! <3
    Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten rozdział jest genialny!!! Nie wiem czemu ale podczas czytania go normalnie płakałam jak głupia. Coś cudownego, tworzysz dzieło <33333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski *.* Awww.
    Zmieniłam nazwę tt a miałam ustawione powiadomienia i nadal chciałabym je dostawać. Teraz nazywam się Harriet_nxxox z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski *.* Awww.
    Zmieniłam nazwę tt a miałam ustawione powiadomienia i nadal chciałabym je dostawać. Teraz nazywam się Harriet_nxxox z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń