poniedziałek, 31 marca 2014
27. Rozdział dwudziesty siódmy
"W momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym
nie dającej się zapełnić pustki."
Dzień pierwszy
Kiedy zaczął się najkoszmarniejszy tydzień Harry'ego, chłopak naprawdę nie spodziewał się, że będzie tak źle. Myślał, że się przygotował, bo przecież powinien. Powinien, prawda?
- Hazz - wychrypiał słabo Louis i uniósł swoje niebieskie tęczówki na bruneta.
- Słucham cię - uśmiechnął się lekko.
- Pokażę ci coś.
Harry patrzył w skupieniu jak wątła ręka jego ukochanego sięga po kartkę papieru z szafki. To był rysunek.
- Patrz - wskazał ręką na postacie po środku. - To jestem ja, a to ty. - Loczek z uśmiechem patrzył na dwóch chłopców trzymających się za rękę, jeden z nich był wyższy i miał loki, drugi machał wesoło ręką, a jego czerwone spodnie były najbardziej kolorową rzeczą na obrazku. - Tu wszystkie moje siostry, mama i tata. Urocze, prawda?
- Bardzo - zgodził się z Louisem. - Kto to narysował?
- Daisy i Pheobe - odparł z uśmiechem niższy. - Szkoda, że już ich więcej nie zobaczę, nawet się nie pożegnałem...
- Nie mów tak - powiedział szybko Harry, po czym schylił się i przycisnął usta do policzka swojego chłopaka.
Louis westchnął cicho i chwycił dłoń Styles'a. Zaczął kreślić kółka na jej wnętrzu, wywołując przyjemne dreszcze w ciele Harry'ego.
- Jestem zmęczony - oznajmił Lou.
- Prześpij się w takim razie, Skarbie.
- Nie o to chodzi, jestem zmęczony tą całą chorobą, mam tego dosyć, czasami mam ochotę umrzeć - mówił z przejęciem, nawet nie zauważając, że oczy Harry'ego wypełniają się łzami. - Czasami marzę tylko o tym, żeby zamknąć oczy, zasnąć i już się nie obudzić. - Przerwał, by wziąć głęboki oddech. - Ale potem przypominam sobie, że nie mogę się po prostu poddać. Przecież mam ciebie i muszę żyć.
Potem spojrzał na Kędzierzawego, którego dolna warga drżała, a z oczu płynęły słone łzy.
- Kocham cię, Harry.
- Ja ciebie mocniej, Księżniczko.
I położył swoją głowę na klatce piersiowej Louisa, oplatając jego ciało swoimi dłońmi. Leżeli obsypując się drobnymi czułościami, nie skąpili sobie ukradkowych pocałunków. Łzy leciały im z oczu, bo oboje wiedzieli, że ich miłość była skazana na przegraną. Musiała się skończyć, zanim tak naprawdę się zaczęła.
Harry zasnął wsłuchany w rytmiczne bicie serca Louisa. Wiedział, że to serce biło tylko dla niego, wiedział też, że niedługo przestanie bić...
Dzień drugi
W nocy Louis dostał groźnego ataku i został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Leżał na łóżku, podłączony do licznych aparatur, jego skóra, jeśli to w ogóle możliwe, była bardziej blada niż zwykle. Co chwila kręciły się obok niego pielęgniarki, poprawiając wenflony wbite w jego dłoń, dawały mu też nowe zastrzyki i spisywały różne informacje do karty pacjenta. To było... niepokojące.
Harry, Jay, Lottie, Liam, Zayn i Niall siedzieli na poczekalni, czekając na jakiekolwiek informacje od lekarza. Kręcili się niespokojnie w tę i wew tę, litrami pili kawę z automatu i pogrążali się w grobowej ciszy.
Loczek przez pół nocy stał, z nosem przyciśniętym do szyby i wpatrywał się w śpiącego Louisa. Gdy w południe lekarze pozwolili na krótkie odwiedziny, wszedł do sali zaraz po pani Tomlinson. Usiadł na stołku obok łóżka, pochwycił zimną rękę Louisa i popatrzył na niego z czułością. Chłopak był nieprzytomny, nie poruszał się, nie mówił. Jedynym dowodem na to, że nadal żył było fakt, że pościel unosiła się po jego równomiernym oddechem.
*
Louis czuł nieprzyjemne światło uderzającego w niego. Odetchnął głęboko, po czym zdecydował się na otworzenie oczu. Rozchyliwszy powoli powieki, zobaczył zmartwioną twarz Harry'ego, wpatrującą się w niego. Brunet uśmiechnął się do niego i przez chwilę wyglądał na naprawdę szczęśliwego, ale Louis widział wszystko w jego oczach. Zmartwienie, strach, smutek, niepokój... nie było tam ani jednej pozytywnej emocji, żadnej wesołej iskierki, która zawsze towarzyszyła Harry'emu. Zielone ocy były zamglone, przybrały bardziej szary odcień, tak, jakby chciały wpasować się do bladej cery i worów pod oczami. Harry powinien odpoczywać, a siedział z szatynem non stop.
- Hej - powiedział Kędzierzawy. - Chcesz wody? Lekarze powiedzieli, że będziesz spragniony.
Louis nie miał siły odpowiedzieć, przytaknął słabą głową. Styles chwycił z półeczki plastikowy kubek z wodą i powoli przybliżył go do spierzchniętych ust niższego chłopaka. Ten, wziął niewielki łyk, czując jak nieprzyjemna gula w gardle znika.
- Dzięki - mruknął, kiedy był już napity. - Która godzina?
- Uhm... - brunet spojrzał na zegarek. - W pół do piętnastej.
- Aa, długo spałem? - zapytał.
- Trochę - Harry posłał mu kolejny wymuszony uśmiech. - Jak się czujesz?
Louis przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Jak się czuł? Strasznie. Nie mógł chodzić, nogi miał przecież niewładne, a nawet jeśli byłyby sprawne, to brakowało mu sił na poruszanie. Nawet złapanie zwykłego oddechu było dla niego sporym wyzwaniem. Bolały go mięśnie, był głodny, ale nie mógł nic przełknąć. Najchętniej spałby cały czas. Natomiast świadomość, że umiera była tak bolesna i miał wrażenie, że przygniatała go dodatkowym ciężarem. No i jeszcze Harry... nie mógł na niego patrzeć. Widział jak trudno jest mu pogodzić się z losem Louisa. Chłopak niedługo umrze, ale Harry zostanie i będzie musiał sobie jakoś poradzić. Podsumowując, nie było słowa, które opisywałoby jak źle się czuje.
- Czuję się dobrze - odpowiedział, a kłamstwo wyszło z jego ust wyjątkowo łatwo. - Hazz, gdzie są moje wszystkie rzeczy? - zagadnął.
- Nie wiem, ale chyba Lottie zabrała je do mieszkania po tym, jak przenieśli cię na OIOM, mogę ją zapytać, jeśli chcesz - powiedział brunet.
- Nie, nie trzeba - odparł uspokajająco. - Zaśpiewaj mi.
Loczek przewrócił oczami, ale zaśmiał się cicho pod nosem.
- Dla ciebie zawsze.
Usiadł na brzegu łóżka, uważając na wszystkie aparatury podłączone do chłopaka, wziął jego obie dłonie i zaczął nucić cicho melodię, a potem potok słów wypływał z jego ust, a każde z nich było bezpośrednio skierowane do Louisa.
"They watch us open-mouthed
As we joke around like fools
See who can be the worst
Watch what I can do
But then the door gets slammed, slammed right in my face
And I guess this world’s not always good
And nothing’s real but love
Nothing’s real but love
No house, no car, no job, can beat love
It won’t fill you up
No money, no house, no car, is like love."*
Dzień trzeci
Pod wieczór, kiedy Harry poszedł na chwilę do toalety zasłabł. Przyjechała jego mama i nie miał wyjścia - musiał wrócić do domu i odpocząć. Anne przygotowała mu kilka kanapek, a potem położył się do swojego łóżka (pierwszy raz od dawna) i zasnął. Nie był to jednak spokojny sen. Cały czas myślał co u Louisa. Nie rozstawał się z nim od blisko trzech tygodni i czuł się źle z tym, że nie miał pojęcia co teraz dzieje się u chłopaka.
Rano wziął pierwszą taksówkę i przyjechał do szpitala, zaalarmowany telefonem od Liama. Louis nie rozpoznawał nikogo. Krzyczał, nie pozwalał lekarzom, ba, nawet Jay do niego podejść.
*
Harry odetchnął głęboko, zanim powoli wszedł do sali. Bał się reakcji niższego. A co jeśli jego tez nie rozpozna i zacznie krzyczeć?
- Cześć - powiedział niepewnie.
Louis wpatrywał się w niego uważnie. Wyglądał teraz jak małe dziecko, bezradny, z szeroko otwartymi oczami.
- Kim jesteś? - spytał.
Brunet poczuł ukłucie w okolicach serca. Louis go nie rozpoznawał. Jego własny Louis nie wiedział kim jest. Starał się, by chłopak nie zauważył czerwonych oczu i łez napływających mu do oczu.
- Jestem Harry - odparł spokojnie. - A ty musisz być Louis.
- Tak - pokiwał głową. - Czego chcesz?
- Przyszedłem, żeby ci zaśpiewać - wypalił nagle, nie za bardzo wiedział, co tak naprawdę powinien powiedzieć.
- Zaśpiewać? - Louis zmarszczył brwi.
- Tak.
Harry ruszył powoli do przodu, po chwili usiadł na taborecie obok łóżka chłopaka. Lou patrzył na niego, trochę nieufnie, ale kiedy zaczął śpiewać uśmiech ozdobił zmęczoną twarz jego ukochanego.
- Czemu płaczesz? - zagadnął Tomlinson, kiedy Harry skończył swoją piosenkę.
- Nie płaczę - powiedział, ale nie dało się ukryć łez płynących po policzkach bruneta.
Louis już nic nie powiedział, ale pociągnął Harry'ego za obie ręce i mocno go przytulił.
Dzień czwarty i piąty
Kolejne dwa dni były bardzo podobne. Louis spał, a kiedy się budził Harry musiał być przy nim, bo szatyn dostawał ataku paniki. Loczek trwał, więc przy nim dzień i noc, spoglądając na spokojną twarz śpiącego chłopaka.
Dzień szósty
Serce Louisa się zatrzymało. Harry patrzył z bezradnością, jak lekarze reanimują szatyna. Po cichu modlił się do Boga, aby Louis żył, co było kompletnym nonsensem, bo Kędzierzawy nie wierzył w Boga. Ale co więcej mu pozostało?
Udało się. Harry odetchnął z ulgą, kiedy lekarz wyszedł na korytarz powiadamiając jego oraz Jay, że serce zaczęło ponownie pracować.
- Tak bardzo się bałam - zapłakała kobieta.
Harry poczuwszy nagły przypływ energii i szczęścia porwał panią Tomlinson w objęcia. Potem podniósł oczy ku niebu i wyszeptał cicho 'dziękuję.'
Dzień siódmy
Harry siedział przy łóżku i głaskał zimną dłoń Louisa. Do wczoraj nie zdawał sobie sprawy z tego, jak kruche, nieprzewidywalne jest ludzkie życie. Uświadomił sobie też, że nigdy nie będzie przygotowany na odejście jego Księżniczki. Wiedział, że Louis jest wyjątkowy odkąd tylko go zobaczył. Przysiągł sobie, że nie spocznie póki ten chłopak nie będzie jego, a kiedy ujrzał go nad mostem poczuł ochotę otoczenia go swoimi ramionami i zapewnienia, że wszystko będzie dobrze, że z nim, Louis jest bezpieczny. Chciał go chronić, trwać przy nim do końca. Tylko, że nie został uprzedzony, że koniec nadejdzie tak szybko.
*
Około ósmej rano Louis obudził się. Ścisnął mocniej rękę Harry'ego i rozchylił powoli powieki. Brunet uśmiechnął się do niego i chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo pisk maszyny rozszedł się po całej sali. Harry z przerażeniem popatrzył na poziomą kreskę na maszynie, pokazującej bicie serca Louisa.
- Louis - powiedział, potrząsając lekko jego ramię. - Louis, Skarbie obudź się.
Jego oddech przyspieszył, kiedy nie otrzymał żadnej reakcji. Nachylił się nad łóżkiem chłopaka i ucałował jego zimne, sine usta.
- Kochanie, obudź się, nie rób mi tego - mówił. - Kocham cię tak bardzo, proszę nie odchodź. Louis!
Jeszcze raz potrząsnął chłopakiem, tym razem mocniej. Oblizał usta i patrzył jak do sali wbiegają lekarze ze sprzętem do reanimacji.
- Proszę opuścić salę! - krzyknął pewien mężczyzna.
- Uratujecie go, prawda? Zrobicie to? - zapytał chłopak, drżąc.
- Proszę wyjść!
Harry nie chciał przeszkadzać, więc opuścił pomieszczenie. Na korytarzu spotkał zapłakaną Jay. Zza zakrętu wyłonili się również Liam z Zaynem.
- Co się dzieje? - zapytał jeden z nich.
Loczek chciał odpowiedzieć, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu. Wzruszył tylko ramionami i patrzył przez szybę, jak chude ciało Louisa podnosi się i opada pod wpływem przepływu prądu.
- Oddychaj, Louis, proszę zrób to dla mnie - błagał cicho. - Boże, nie możesz mi go zabrać.
*
Po najdłuższych pięciu minutach w życiu Harry'ego, drzwi od sali się otworzyły i wyszedł z nich lekarz. Wszyscy jak porażeni wstali z miejsc i zebrali się wokół niego. Mężczyzna przygryzł wargę, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie po prostu pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- To niemożliwe - pisnęła pani Tomlinson. - On musi żyć, Louis nie mógł umrzeć!
- Jezu - Liam wypuścił powietrze ze świstem, a jego skóra pobladła.
Harry poczuł pustkę. Odszedł od nich i przekroczył próg sali. Wokół Louisa kręciło się mnóstwo pielęgniarek, które odpinały od niego plastry i rurki. Brunet ruszył do łóżka. Nie płakał, nie było mu smutno. Był wściekły.
- Louis, to nie jest śmieszne - zaczął. - Obudź się.
Odepchnął jedną z funkcjonariuszek i splótł swoje palce z palcami Louisa. Nachylił się nad nim i cmoknął go w przeraźliwie zimne usta, potem w policzki, nos i czoło.
- Lou, Skarbie masz się obudzić. Ty masz żyć! Rozumiesz? - jego wywód zamienił się w bezsensowną paplaninę. - Żyj! Potrzebuję cię, idioto. Obudź się!
- Proszę wyjść - odparła groźnie jedna z pielęgniarek. - Nie może pan tu przebywać!
- Lou, LouLou obudź się. Pójdziemy razem do kina, co ty na to? - mówił, nie zważając na pielęgniarki. - Chodź.
- Proszę pana...
- Kochanie - gładził policzek szatyna.
- Ochrona! - wrzasnęła w końcu kobieta.
Po minucie dwoje ochroniarzy bez słowa wzięło Harry'ego pod pachę i wyprowadzili go z sali. Loczek wpadł w szał.
- ZOSTAWCIE MNIE! MUSZĘ IŚĆ DO LOUISA! KURWA MAĆ, PUŚĆCIE MNIE!
- Harry, spokojnie - zaczął Zayn. - Panowie, zostawcie go.
Mężczyźni wypełnili prośbę Malika i postawili całego czerwonego ze złości Styles'a na podłogę.
- Gdzie jest ten pożal się Boże lekarz? - zapytał przyjaciela.
- Harry, musisz się uspokoić!
- NIE MÓW, CO MAM KURWA ROBIĆ!
Wyszarpał się z uścisku Zayna i pewnym krokiem ruszył do doktora, który rozmawiał z Liamem.
- Ty -wysyczał. - Dlaczego dalej go nie reanimowałeś?
Popchnął bezbronnego mężczyznę aż ten się zachwiał.
- Harry - wydyszał Payne.
- JESTEŚ LEKARZEM, POWINIENEŚ GO URATOWAĆ! PRZEZ CIEBIE NIE ŻYJE!!! - wrzasnął i nim ktokolwiek zauważył przywalił doktorowi w twarz.
Potem zaczął biec przez korytarz. Zupełnie ignorował ludzi krzyczących na niego, ochroniarzy i łzy kapiące mu z twarzy. Wybiegł ze szpitala, po czym opadł z bezsilności na chodnik. Schowawszy twarz w dłoniach, zaniósł się spazmatycznym płaczem.
- BOŻE, NIENAWIDZĘ CIĘ!
Był ciepły wiosenny poranek 21 marca 2014 roku, kiedy ostry nóż krótkiego życia ugodził Louisa.** Wziął swój ostatni haust powietrza i odszedł. Na zawsze.
~*~
* Rebecca Ferguson - "Nothing's Real But Love"
** Chciałam nawiązać do tytułu opowiadania, ale ostatecznie brzmi to trochę dziwacznie :/
PRZEPRASZAM WAS, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, ALE OD POCZĄTKU ZAKŁADAŁAM, ŻE LOUIS NIE PRZEŻYJE W TYM OPOWIADANIU :((
Nie gniewajcie sie na mnie, proszę :c Nie martwcie się też o drugą część. Niedługo premiera ^.^
No dobra, jak się Wam podoba ostatni rozdział? Ja jestem z niego zadowolona, przelałam mnóstwo uczuć i myślę, że jest okej. Wzruszyłam się nawet, no bo to takie smutne :<<
Mogę prosić, żeby każdy zostawił po sobie chociaż krótki, symboliczny komentarz z ogólnymi wrażeniami po przeczytaniu całego opowiadania? Podzielcie się swoimi odczuciami, naprawdę bardzo chętnie je przeczytam.
Chcę Wam też podziękować za wszystko. Za wchodzenie na bloga, czytanie, komentowanie, dodawanie mi pozytywnej energii, za te wszystkie miłe słowa. Kocham Was i dziękuję, dziękuję, dziękuję ♥
pozdrawiam, Klaudia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda że to skończyło się w taki sposób jednak dziękuję Ci za te 27 niesamowitych rozdziałów ♥ W tym trudno było się nie wzruszyć i nie uronić jednej ''nieznaczącej'' łezki ♥
OdpowiedzUsuńBędziesz jeszcze coś pisać?
Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję ♥ Little69_
Nie moge powstrzymac lez...
OdpowiedzUsuńMialam taka nadzieje, ze przezyje...
Opowiadanie jest cudowne ^^
Tylko dlaczego umarl?
Czekam na kolejna część, ale nie wiem czy dam rade ja przeczytac...
Juz od dawan tak nie plakalam...
Zapomnialam nawet jak smakuja moje lzy...
Jestes cudowna i masz wielki talent :)
@Agata_Tomasz
Piękny *-* Jak mi szkoda Louiska i Harrego :(((((
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę ;c Jak powiedziałaś, że będzie druga część to myślałam, że Lou przeżyje, ale jak ?! ;C
Mówię Ci ! Świetnie piszesz :)
Nie mogę doczekać się drugiej części tak samo jak drugiej części TIOD :D
Pozdrawiam :)
@DBielecka
To było najpiękniejsze, a zarazem najgorsze ff jakie kiedykolwiek czytałam - właśnie przez tą śmierć. Po prostu siedzę sobie i ryczę i mam dość wszystkiego. Wiem, że to tylko fikcja, ale ja ją przeżywam naprawdę.
OdpowiedzUsuń@Irish_Furby
Miałam łzy w oczach nie zaprzeczę :")
OdpowiedzUsuńRozdział piękny.... No po prostu piękny <3 Nic dodać, nic ująć.
A opowiadanie, wspaniałe. Było zabawnie, czasem smutno.. ale już tak jest :)
Dziękuje Ci za to opowiadanie <3 x
@cutiemix_x
Rycze, ja serio rycze, a właściwie topie się w swoich łzach :(
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci z całego serca za to opowiadanie, pokochałam je już od pierwszego rozdziału i mimo tego, że nie jestem #LarryShipper to je uwielbiam <3 czekam z niecierpliwością na drugą częsć!
Pozdrawiam :) /KarolciaSel
Popłakałam się,Boże dlaczego On musiał umrzeć?
OdpowiedzUsuńJejku myślałam,że jakoś da radę i przeżyje,a tu taka niespodzianka.
Mam ochotę Cię zabić,ale mam nadzieję,że będzie coś dalej. : )
To jest drugie takie opowiadanie i w obydwóch umarli. Cholera robicie to specjalnie! ;D
Czekam na jeszcze jakieś opowiadania. ; )
Nie wiem nawet co napisac.
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie, poplakalam sie jak male dziecko.
Czytajac ten ff mialam nadzieje, za kazdym razem, ze Lou przezyje i bedzie z Harrym szcześliwy.
Kochanie musze Ci podziękowac za cudowne opowiadanie. Zakochalam sie w nim juz od pierwszych rozdzialow. <3
Mam nadzieje, ze nie masz zamiaru marnowac swojego talentu pisarskiego i bedziesz dalej pisala takie cudowne ff ;)
@AlexClare18 ;)
Awww... To już 27 rozdział? Kiedy to tak szybko minęło? Jejku, tak bardzo dziękuję Ci za poświęcony nam czas, za tak piękne opowiadanie i wprowadzenie do mojego życia tej małwj cząsteczki magii :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie najsmutniejsze, ale zarazem najbardziej wzruszające opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałam. Miałam łzy w oczach, bo kiedy wspomniałaś i drugiej części... No nie wiem, miałam trochę taką naiwną nadzieję... :c
I o ile zawsze się upieram, że szczęśliwe zakonczenia są przereklamowane tu zrobiłabym wszystko, żeby Lou przeżył...
Magia, tym słowem można opisać całość, a to sprawia, że jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zakończyłaś tak, a nie inaczej.
Będę czekała na część drugą, a jak byś zamierzała pisać coś jeszcze, wiedz, że będę Twoją stałą czytelniczką :)
Trzymaj się skarbie ❤
@dreamerniallerx
jezu fbidhuksfu taki świetny, smutny i wszystko razem wzięte! czekam na następną część! @awwmyhoranx
OdpowiedzUsuńNo i się poryczałam. lol xD Jedno z najlepszych ff jakie kiedykolwiek przeczytałam! Dziękuję Ci z całego serca, bo kocham takie opowiadania <3 i proszę Cię nie przestawaj pisać :) nigdy!
OdpowiedzUsuńLOUIS KURDE WRACAJ!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNO CO TY ZROBIŁAŚ?! ;(
Już dawno tak nie ryczałam....
zużyłam dwie paczki chusteczek!
Jaka szkoda, no ale to było wiadome.
Ciekawa jetem drugiej części <3
Pozdrawiam zaryczana Liamkowa♥
LOUIS KURDE WRACAJ!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNO CO TY ZROBIŁAŚ?! ;(
Już dawno tak nie ryczałam....
zużyłam dwie paczki chusteczek!
Jaka szkoda, no ale to było wiadome.
Ciekawa jetem drugiej części <3
Pozdrawiam zaryczana Liamkowa♥
KURWA RYCZE JAK POJEBANA TO BYŁO TAKIE WZRUSZAJĄCE, SMUTNE, A ZARAZEM PIĘKNE :''''''( NIE JESTEM W STANIE ZEBRAC MYŚLI. DZIEKUEJ CI, ŻE POŚWIĘCIŁAŚ DLA NAS CZAS PISASZĄC TO OPOWIADANIE. MASZ OGROMNY TALENT DZIEWCZYNO ŚWIETNIE PISZESZ. MIAŁAM NADZIEJ ŻE JEDNAK LOUIS PRZEŻYJE NO, ALE...
OdpowiedzUsuńCZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA DRUGĄ CZĘŚĆ :)
CAŁUSKI xxxxxx @SweetNiallerek
Ps. Sorry, że z CAPS LOCKA no, ale nie mogłam inaczej xD)
Opowiadanie mimo oż smutne to naprawdę mnie urzekło. Świetnie opisałaś uczucia bohaterów, dzięki czemu przeżywałam wszystko razem z nimi.
OdpowiedzUsuńOd początku miałam przeczucie, że Lou nie przeżyje oraz nastawiałam się na to psychicznie, ale niestety nic to nie dało i czytałam wszystko przez łzy.
Ty dziękujesz, że to czytaliśmy, a ja dziękuję Ci za tak wspaniałą i wzruszającą historię.
KOCHAM CIĘ ♥
Z niecierpliwością czekam na drugą część i jestem pewna, że do pierwszej niejednokrotnie powrócę ;)
xx @Best_CrazyMOFO
Nie moge uwierzyc ze to koniec. Blagam cie nie usuwaj tego opowiadania! Jest... bylo cudowne ! A ten rozdział? O matko ! Ostatnio tak plakalam... nigdy tak nie plakalam :''')
OdpowiedzUsuńPodsumowujac cale opowiadanie... dziekuje. Za wszystkie rodzialy. Za wszystkie emocje. Za to ze podzielilas sie z nami swoja ,,wizja''. Poprostu dziekuje za wszystko...
@Horanowa
P.s juz mnie wpisuj w informowanych na nastepne opowoiadanie x
ryczę, to było idealne, a jeju takie smutne dcfvgbhgvfcd nie umiem dobrać słów
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńTo nie mogło się inaczej skończyć...
Wyszło pięknie :')
Nie żałuję żadnej sekundy spędzonej na czytaniu tego opowiadania
Dziękuję.
Dobra popłakałam się w połowie ana końcu to już był wodospad. I boże to takie smutne zakończenie,ale cudowne, z mnóstwem uczuć. I tak jakby załamałam się razem z Harrym,kiedy Lou już zmarł...troche przeraziło mnie jego zachowanie i zastanawiam się czy na przykład ja zachowałabym się w taki sposób,gdyby moja bliska osoba zmarła. W pierwszych chwilach tego ff byli razem szczęśliwi a potem powoli upadali i bardzo mnie ciekawi co będzie z Harrym ... kocham.cie za te ff x juz chyba nic więcej nie napiszę,bo jeatem w takim lekkim.szoku i nadal chce mi się płakac. I tak nic nie masz pewnie z tego komentarza,ale chociaz zostawilam cos po sobie na koniec x ily x pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa pierdole.
OdpowiedzUsuńSiedze i rycze
Pewnie już tego nie przeczytasz, pewnie nie zaglądasz na tego bloga,ale:
KOCHAM CIĘ. KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE.
@cutelarreha
@cutelarreh *
Usuńmiałam iść spać, ale zauważyłam, że jest nowy rozdział i po prostu nie mogłam go nie przeczytać. ryczałam jak głupia przez prawie cały czas. wszystko tak idealnie opisałaś, naprawdę dobra robota:) czekam na drugą część nfdjsbfjs / @sxmileyx aka pierogidlamiley
OdpowiedzUsuńTak bardzo placze... kocham Cie i dziekuje <3 @ruszcyca
OdpowiedzUsuńJPRDL .. BOOOŻE .. RYCZE .. TOTALNIE ;CC WIEDZIAŁAM, ŻE ON UMRZE, ALE TO STRASZNE .. ;<
OdpowiedzUsuń@our_moments_1D
ja wcale nie płaczę :'))))))
OdpowiedzUsuńjejku :((((( to chyba najsmutniejsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam :(
Larry ożyjcie :(((((((((((((((((((((((((
proszę? :(((
Kocham Cię i dziękuję za to opowiadanie ♥ :(
ja... nie wiem co powiedzie c to opowaiadnie bylo... jest piekne
OdpowiedzUsuńczakam na twoje dalsze kroki
Boże ryczę jak głupia. Dlaczego on musiał umrzeć? To opowiadanie jest takie smutne a zarazem takie piękne. Czekam na drugą część. Pozdrawiam @rzepcia17
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest piękne, wzruszające, szkoda że Louis umarł ;c
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na drugą część xx
@True_Blood_HP
Nie wierze, ze to juz koniec... przezywam to jak Harry. Mimo to,, dziekuje, ze przez 27 rozdziałów bawiłaś się moimi emocjami i załamaniami psychicznymi! Czekam na kolejną część. @JuvenileLove
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie jest piękne, naprawdę <3 masz wielki, ba, OGROMNY!! talent.
OdpowiedzUsuńW niektórych momentach nie mogłam wyrobić ze śmiechu, gdy czytałam z kuzynka komenyowalam każde zdanie po kolei... wiedzialam, ze w końcu Louis umrze, ale nie wiedziałam ze będę aż tak ryczec. Myślę ze to przez moja babcię. Parę tygodni po tym, jak zaczęłam czytać to ff dowiedzialm się , ze moja babcię ma guza mózgu... O IRONIO! Przez to w momencie smierci Tomlinsona ryczalam jeszcze gorzej.
Czekam na kolejna część
@JaIMojeProblemy x
Jejku, naprawdę tak bardzo mi jest przykro, że skończyłaś... Czuje się jak Harry, straciłam cząstkę siebie.. zdecydowanie najlepsze opowiadanie na świecie, nie ma i nie bedzie lepszego, kurde, dziękuję Twoim rodzicom, że sprawili sobie tak wspaniałą córkę. Nie mogę się doczekać drugiego opowiadania! I jeśli jest taka możliwość to chciałabym być powiadamiania o nowych rozdzialach <3 Najlepsza...
OdpowiedzUsuńJeeeeeej.. rycze i rycze... nie mogę się ogarnąć! Piękne to było! <3
OdpowiedzUsuń