.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Epilog/Prolog


                                                  The Band Perry - If I Die Young

    Był piękny wiosenny dzień. Słońce delikatne pieściło młode listki drzew, na niebie nie było ani jednej chmury, a ptaki ćwierkały wesoło.
Na cmentarzu, długim wężem szło dość sporo ludzi. Wszyscy ubrani na czarno, ze smutnymi minami przyszli pożegnać Louisa. Przybyła oczywiście cała najbliższa rodzina chłopaka - jego rodzice, siostry, dziadkowie oraz dalsi krewni. Byli też przyjaciele, ci najbliżsi jak Liam, czy Zayn, ale również koleżanki i koledzy z uczelni. Zawitała nawet pielęgniarka ze szpitala, Cassidy. Wszyscy podążali za samochodem, który wiózł drewnianą trumnę z ciałem Louisa.
    Jego matka nie płakała. Starała się być silna i dać dobry przykład swoim małym córeczkom, ale tak naprawdę wylała już zapas łez na najbliższe kilka lat. Lottie, podążająca obok Jay miała spuszczoną głowę. Od śmierci brata bardzo mało mówiła, siedziała zamknięta w pokoju i wpatrywała się pustym wzrokiem w okno.
Liam szedł obok Zayna, co jakiś czas cicho pochlipując w jego ramię. Mulat szeptał chłopakowi słowa otuchy i cały czas uspokajająco głaskał jego plecy. Niall trzymał się z tyłu. Jego zawsze uśmiechniętą twarz tym razem wypełniał grymas. Był nieco bledszy niż zwykle i z pewnością nie czuł się najlepiej.
    Uroczystość żałobna skończyła się dość szybko. Pastor wypowiedział kilka słów do najbliższych Louisa, pomodlił się na trumną, którą potem wpuszczono do ziemi. Tradycyjnie każdy z przybyłych chwycił szufelkę i wrzucił na trumnę garść piachu. Następnie przykryto grób i ułożono na wierzchu kilka kolorowych wieńców. Wszyscy rozeszli się z posępnymi minami, rozprawiając o tym, że Louis miał jeszcze tyle życia przed sobą.
    To prawda. Mógł jeszcze tyle osiągnąć, tyle dobrego zrobić. Mógł skończyć studia, zacząć pracę, założyć rodzinę i być szczęśliwy. Mógł zrobić to wszystko, ale zamiast tego odszedł. Pozostawił swoją rodzinę, przyjaciół i załamanego chłopaka.
   No właśnie... a gdzie Harry?
Harry od prawie tygodnia siedział w swoim pokoju na łóżku. Jego pozycja praktycznie się nie zmieniała. Głowę miał schowaną w kolanach, a nogi kurczowo obejmował dłońmi. Spędzał tak całe dnie. Prawie nie jadł, nie spał. Wychodził tylko, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Z nikim też nie rozmawiał. Nie było go nawet na pogrzebie szatyna.
Anne zaczynała się martwić o swojego syna. Wiedziała jak bardzo kochał Louisa i jak bardzo dotknęła go jego strata, ale to nie było normalne. Kiedykolwiek kobieta zaczynała rozmowę z Harrym, ten odwracał wzrok i wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie albo spuszczał wzrok i zatykał sobie uszy niczym małe dziecko. W nocy Anne często słyszała cichy szloch lub dosyć głośne krzyki, ale kiedy tylko szła do pokoju syna i pytała, czy wszystko w porządku ten odpowiadał, że jak najbardziej. Nie drążyła już tematu, nie chciała wszczynać awantur lub spowodować kolejnego wybuchu paniki u Harry'ego.
 
*

   Pewnego popołudnia Harry usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju. Podniósł wzrok i zobaczył jak wchodzi tam jego mama oraz... Liam.
- Cześć - brunet uśmiechnął się lekko, ale Loczek nie odwzajemnił tego gestu. - Uhmm... - podrapał się za uchem. - Mam coś dla ciebie. To było w rzeczach Louisa. Do ciebie.
Harry patrzył pustym wzrokiem jak Payne podchodzi do niego i wręcza mu papierową kopertę. Chłopak wziął ją do rąk i zobaczył, że rzeczywiście widnieje tam jego imię.
- No to tyle.... trzymaj się, Harry - powiedział szybko Liam, po czym żegnając się z Anne opuścił ich mieszkanie.
- Co to takiego? - zapytała rodzicielka bruneta, ale ten kompletnie ją zignorował.
Przez chwilę obracał kopertę w rękach, aż w końcu zdecydował się ją otworzyć. Rozerwał niezdarnie papier i wyjął białą kartkę zgiętą na pół. Nabrawszy powietrza do płuc zaczął czytać pochyłe, nieco niezgrabne litery:

Kochany Harry!

   Jeśli to czytasz, to znaczy, że pewnie już nie ma mnie z Tobą. Bałem się z Tobą o tym rozmawiać, ale myślę, że jest parę kwestii, które powinienem Ci przekazać zanim... no wiesz. Dobra, nie będę owijał w bawełnę:
PRZEPRASZAM CIĘ. Domyślam się, co teraz czujesz, albo chociaż próbuję to zrobić. Wiem, że nieważne jak długo przygotowujesz się na śmierć, to i tak nigdy nie będziesz gotowy. Tak właśnie się czuję i zapewne Ty czujesz się podobnie po moim odejściu. To musi być straszne i przepraszam Cię za to. Wiesz, że chciałbym spędzić z Tobą całą wieczność, ale chyba Bóg ( Allah, Budda, los, kosmici czy cokolwiek, co rządzi tym cholernym światem) nie do końca popiera moje zdanie. Może odczuwasz coś podobnego, bo... Ok, to nie miało sensu. To sedna, Louis!
   W każdym razie chcę, żebyś wiedział, że zawsze, nieważne kiedy i nieważne gdzie będę przy Tobie. Może to brzmi banalnie, ale tak jest. Jeśli czujesz się samotny, zły, zagubiony, smutny po prostu pomyśl o mnie. O tym, jak mocno cię przytulam, całuję Twoje miękkie usta i bawię się Twoimi słodkimi loczkami. Możesz mi o wszystkim opowiadać, wiedz, że zawsze Cię wysłucham i zawsze będę.
   No i najważniejsze - nawet nie waż się wpadać na jakieś głupie pomysły odebrania sobie życia! Nie możesz, Harry. 
Mnie naprawdę dużo czasu zajęło przekonanie się o tym, że życie to najcenniejszy dar. Ale teraz to wiem i uwierz, oddałbym wszystko, żeby nie być umierającym ( to brzmi tak żałośnie....). Na pewno jest wiele ludzi, którzy również chcieliby żyć. Nie odbieraj sobie tego, za co inni oddaliby wszystko, Skarbie. Zresztą, po co Ci to mówię? Przecież nie jesteś głupi, ale wolę się upewnić. 
   Pragnę, żebyś był szczęśliwy, Harry. Nie chcę żebyś opłakiwał mnie przez całą wieczność, to i tak nie zwróci mi życia (ale nie obrażę się jak od czasu do czasu położysz kwiatki na moim grobie hahahahah.... dobra, to chyba nie na miejscu).
Spełniaj marzenia, znajdź sobie kogoś, kogo pokochasz tak mocno jak mnie, albo nawet jeszcze mocniej, załóż rodzinę... Cokolwiek zrobisz, zawsze będę Cię w tym wspierał. 

KOCHAM CIĘ, MÓJ TY KSIĘCIU Z BAJKI. 
Zawsze Cię kochałem i zawsze będę. Jesteś najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało. Przez wiele lat byłem przekonany, że nie zasługuję na miłość, ale potem zjawiłeś się i Ty i uwierzyłem, że moje istnienie może nie do końca jest bez sensu. 
Jesteś moim początkiem i końcem. Jesteś moim bohaterem, aniołem. Jesteś moim powietrzem. Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, Harry.

Dobra, zabawiłem się w poetę, ale muszę już kończyć, bo ręka mi odpadnie. 

Jeszcze raz: kocham Cię i proszę, pamiętaj o tym


Twoja Królewna 

~ Louis

    Kiedy Harry dotarł do końca listu jego łzy spadały z policzków prosto na kartkę. Jednak brunet uśmiechnął się delikatnie i szepnął pod nosem:
- Też cię kocham, idioto.


~*~

Boże, chyba wyryczałam ocean. Przypomniało mi się całe opowiadanie, ich pierwsza randka w kinie, Louis, który miał humory jak baba w ciąży, te słodkie pocałunki i....... tak bardzo kocham to opowiadanie :((( Może nie jest najdoskonalsze, ale zżyłam się z nim bardzo i nie mogę się rozstać.

Dobra, ale teraz z innej beczki:

Oto epilog "The Sharp Knife of a Short Life" oraz zarazem prolog  sequela tego opowiadania pt. "Dear Lou: Teach me how to live without you" (opis fabuły znajdziecie tu).
Od razu mówię, że to nie będzie miało nie wiadomo ile rozdziałów. Planuję kilka, góra 10 listów i nawet na początku zastanawiałam się, czy po prostu nie zrobić z tego serii dodatków, ale tak bardzo kocham to opowiadanie, że stwierdziłam iż zrobię drugą część XD

Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać moje wypociny, a może nawet pojawią się nowi czytelnicy... who knows? ^.^


pozdrawiam, Klaudia

16 komentarzy:

  1. Chyba umarłam.
    Ogólnie nienawidzę kontynuacji, ale to przeczytam na pewno, bo od razu czuję tak ogromne emocje i tak bardzo chce mi się płakać.
    Jeju, ten list LouLou był z jednej strony ogromnie uroczy, ale z drugiej... jak próbuję sobie to wyobrazić, to ryczę. Oni tak bardzo się kochali...
    Czekam na dalsze rozdziały!
    @Irish_Furby

    OdpowiedzUsuń
  2. więc z Twojego oceanu łez powstał drugi ocean ale tym razem moich łez. Po tym prologu widze, że będę musiała w końcu zaopatrzyć się w chusteczki. W każdym razie piszesz cudownie i bardzo przyjemnie więc ciesze się, że kontynuujesz publikowanie swojej twórczości ^^ pozdrawiam i życzę mnóstwo weny! /KarolciaSel

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jak nazwać ten ocean łez? :((((
    Już mi się podoba,nadal czuję jakbym Louis z tego ff to była część mojego życia i do teraz beczę (lol) za fikcyjnym bohaterem

    ŚWIETNE ŚWIETNE ŚWIETNE

    Little69_

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem przekonana, że druga część będzie równie idealna jak pierwsza, nie mogę się już doczekać!! x
    @m3niall

    OdpowiedzUsuń
  5. O MÓJ BOŻE TO CHCE MI SIE RYCZEĆ TO TAKIE SMUTNE CHYBA MUSZE KUPIĆ CHUSTECZKI, BO BEZ NICH SIE NIE OBEJDZIE. BOZE TEN LIST LOU BYŁ TAKI NO... PIĘKNY. JAK SIĘ CIESZE, ŻE JEST KONTYNUACJA. TAK ŚWIETNIE PISZESZ. CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ. BUZIAKI XXX
    @SweetNiallerek

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG! OMFG! OMFG!
    Jednak nie myślałam, że będzie kontynuacja.. :P
    Tak mnie zaskoczyłaś <3
    Ten list był taki ohh popłakałam się :) dziękuję Ci <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na pewno będę czytać :)
    Cudownie smutne i wzruszające :')
    Czekam na następny
    @_polish_idiot_

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałe zakończenie :") *wstaje i bije brawo*
    Jesteś świetna :3
    Opowiadanie wspaniałe xx

    @cutiemix_x

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne! Żadne inne słowo nie przychodzi mi do głowy, naprawdę bardzo dobrze napisane!
    Czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham cie @ryszcyca

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja cie serio kiedyś zabije xD
    Nie no swietny jest :)
    Kurcze, tez sie zzylam i nie przestaje praktycznie o tym myslec, o nich i o biednym Louis'm...
    Mam takie wrazenie ze powstanie zmartwych xD ale niewazne.. :D
    Czekam na rozdzial :)
    @Agata_Tomasz
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu płaczę. Ten list od Lou jest cudowny.Nie wyobrazam sobie jak Harry sie czuje. To by mnie w pewnym sensie załamało? Tak odpowiednie słowo,bo też bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. I nie mogę doczekać się czytania kontynuacji,ale ogarnia mnie troche strach co do uczuć Harrego. Że sb coś zrobi... Ale przecież Lou pisał mu o tym... jezu nie wiem co mam myśleć. Perfekcyjne zakończenie x idę czytać prolog x ily ps dziękuje za moje potargane emocje xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej ;c Piękny jest ten list od Lou :'(
    Kocham ten epilog/ prolog, choć jest meeega smutny ;c
    Cieszę się, że piszesz drugą część, bo ja, tak samo jak inni bardzo się zżyłam z bohaterami tego opowiadania i ze wszystkim po prostu ;/
    Szkoda, że te ostatnie rozdziały były takie smutne, a w ostatnim liście Louisa, gdzie już prawie umiera, on i tak potrafił żartować :) Typowy Louis ;)
    Na koniec życzę Ci Klaudio weny oraz mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział, żebym mogła znowu się rozpisać ;)
    Dziękuję, że wytrwałaś do końca tego komentarza ;*
    @DBielecka

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyryczałam wszystkie moje łzy.
    Nie tylko Ty sie zzylas z opowiadaniem :(
    Marzę by 2 część miala 468943799 rozdziałów, bo kazdy z niejch jest boski i wgl awww
    Az brakuje mi slow :(
    kocham.xoxox
    Zazdroszczę talentu.i.fantazji :*
    @Nouisa69

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze nigdy tak nie płakałam.......... nie mam słów.......

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz modlę się żeby nikt nie przyszedł do mojego pokoju bo wyglądam jak 7 nieszczęść i ryczę jak nigdy dotąd. To opowiadanie jest świetne i po prostu brakuje mi słów żebym mogła jeszcze coś tu napisać. Kocham Cię ale szczerze mówiąc nwm czy bd czytać drugą część bo wolę zostawić to tak jak się skończyło i zostawić tą strasznie smutną ale i piękną historię za sobą. Nie wiem czy sama dałabym radę coś takiego przeżyć. Podziwiam ich wszystkich chociaż wiem że to wszystko jest wymyślone i w ogóle i tak nigdy o tym nie zapomnę, a piosenka Ed'a (Kiss Me) zawsze będzie mnie jeszcze bardziej wzruszać jak przypomnę sobie że to właśnie Harry zaśpiewał ją Louis'owi i wyznał mu miłość <3 Dziękuję i przepraszam że się tak rozpisałam ale pewnie i tak nikt tego nie przeczyta. Masz świetny talent kochana :**

    OdpowiedzUsuń